18 września 2012

Koniec świata w sobotni wieczór


NIEKTÓRE RZECZY TYLKO CZEKAJĄ NA SOBOTNI WIECZÓR.

Ujawniają się nagle ze swoimi wadami konstrukcyjnymi, zmęczeniem materiału, niespodziewanym ukazaniem nagiego denka czy gorączką pozwalającą na ścięcie białka w jajku sadzonym. Krótko mówiąc, sobota to dzień, kiedy Prawa Murphy'ego działają na podwójnym gazie.


Jeśli masz receptę na ważny lek, którego brak znacznie utrudni Ci funkcjonowanie, przypomnisz sobie o niej w sobotni wieczór, kiedy wyjmiesz ostatnią dawkę wspomnianego leku z opakowania. Dodatkowo najprawdopodobniej, kiedy już dotrzesz do najbliższej dyżurującej apteki (dokładnie na drugim końcu miasta), okaże się, że i tak nie mają leku, którego potrzebujesz.

Jeśli posiadasz zwierzęta domowe, a Twój stały weterynarz właśnie wyjechał na zasłużony urlop i w dodatku masz samochód w naprawie, jest bardzo prawdopodobne, że spędzisz wieczór wydzwaniając do całodobowych klinik weterynaryjnych w całym mieście, jeśli nie województwie. Dodatkowo, najprawdopodobniej okaże się, że będziesz wieźć taksówką swojego kaszlącego mrówkojada, gorączkującą iguanę lub też rzężącego jeżozwierza czy co tam sobie hodujesz. UWAGA: zasada dotyczy również dzieci - one także zapadają na nagłe i tajemnicze choroby tuż po sobotniej kolacji, do której wypiłeś parę kieliszków wina. Na szczęście równie często zdrowieją w magiczny sposób tuż przed drzwiami izby przyjęć w sąsiednim powiecie, a Tobie zostaje ulga i wysoki rachunek za taksówkę.

Jeśli posiadasz urządzenia mechaniczne, których po prostu musisz użyć przed poniedziałkiem, ulegną one poważnej awarii uniemożliwiającej korzystanie z nich, dokładnie w sobotni wieczór. Spędzisz niedzielę na łonie przyrody, klęcząc nad strumieniem i próbując wyprać sobie koszulę do pracy przy pomocy szarego mydła i zimnej wody. Nad strumień dojedziesz sposobem Freda Flintstone'a, nie mogąc znaleźć mechanika, który w dzień wolny wytrzaśnie spod ziemi nowy pasek klinowy albo miskę olejową na miejsce tych znienacka pękniętych.

Jeśli w Twoim otoczeniu znajdują się uszczelki, zaworki, nakrętki, kolanka lub inne drobne przedmioty zabezpieczające żywioły przed nieopanowanym najazdem na Twoje domowe zacisze, termin ich awarii z powodu zmęczenia materiału zwanego starością przypadnie na sobotni wieczór. Pewnym ratunkiem są zapasy do natychmiastowej wymiany, ale ten sposób nie działa, jeśli nie posiadasz umiejętności montera. Ale nie łudź się - kiedy będziesz zakładać nową uszczelkę na cieknący kaloryfer, za plecami pęknie Ci śrubka podtrzymująca podwieszany sufit albo nakrętka zabezpieczająca zawór z wodą przy WC.

Jeśli nie wyobrażasz sobie życia bez jakiegoś kosmetyku, ten podstępnie pokaże Ci denko w sobotnie popołudnie. Jest to niezwykle złośliwe z jego strony, bo nawet jeśli wtedy wzruszysz ramionami i skoczysz do najbliższego supermarketu, nie dostaniesz tego, czego potrzebujesz, i potem będziesz się męczyć parę miesięcy z absurdalnie drogim i kompletnie Ci niepasującym kremem albo pomadką, której smród przyprawia Cię o mdłości.


Tekst wykopany z jednego ze starych notatników. Publikacja ze specjalnymi życzeniami dla dzisiejszej solenizantki: oby nigdy nie spotkała Cię żadna z tych rzeczy ani inna Paskudna Złośliwość Losu!