NIEKTÓRE RZECZY TYLKO CZEKAJĄ NA SOBOTNI WIECZÓR.
Ujawniają się nagle ze swoimi wadami konstrukcyjnymi, zmęczeniem materiału, niespodziewanym ukazaniem nagiego denka czy gorączką pozwalającą na ścięcie białka w jajku sadzonym. Krótko mówiąc, sobota to dzień, kiedy Prawa Murphy'ego działają na podwójnym gazie.
Ujawniają się nagle ze swoimi wadami konstrukcyjnymi, zmęczeniem materiału, niespodziewanym ukazaniem nagiego denka czy gorączką pozwalającą na ścięcie białka w jajku sadzonym. Krótko mówiąc, sobota to dzień, kiedy Prawa Murphy'ego działają na podwójnym gazie.
Jeśli masz receptę na ważny lek, którego brak znacznie utrudni Ci funkcjonowanie, przypomnisz sobie o niej w sobotni wieczór, kiedy wyjmiesz ostatnią dawkę wspomnianego leku z opakowania. Dodatkowo najprawdopodobniej, kiedy już dotrzesz do najbliższej dyżurującej apteki (dokładnie na drugim końcu miasta), okaże się, że i tak nie mają leku, którego potrzebujesz.
Jeśli posiadasz zwierzęta domowe, a Twój stały weterynarz właśnie wyjechał na zasłużony urlop i w dodatku masz samochód w naprawie, jest bardzo prawdopodobne, że spędzisz wieczór wydzwaniając do całodobowych klinik weterynaryjnych w całym mieście, jeśli nie województwie. Dodatkowo, najprawdopodobniej okaże się, że będziesz wieźć taksówką swojego kaszlącego mrówkojada, gorączkującą iguanę lub też rzężącego jeżozwierza czy co tam sobie hodujesz. UWAGA: zasada dotyczy również dzieci - one także zapadają na nagłe i tajemnicze choroby tuż po sobotniej kolacji, do której wypiłeś parę kieliszków wina. Na szczęście równie często zdrowieją w magiczny sposób tuż przed drzwiami izby przyjęć w sąsiednim powiecie, a Tobie zostaje ulga i wysoki rachunek za taksówkę.
Jeśli posiadasz urządzenia mechaniczne, których po prostu musisz użyć przed poniedziałkiem, ulegną one poważnej awarii uniemożliwiającej korzystanie z nich, dokładnie w sobotni wieczór. Spędzisz niedzielę na łonie przyrody, klęcząc nad strumieniem i próbując wyprać sobie koszulę do pracy przy pomocy szarego mydła i zimnej wody. Nad strumień dojedziesz sposobem Freda Flintstone'a, nie mogąc znaleźć mechanika, który w dzień wolny wytrzaśnie spod ziemi nowy pasek klinowy albo miskę olejową na miejsce tych znienacka pękniętych.
Jeśli w Twoim otoczeniu znajdują się uszczelki, zaworki, nakrętki, kolanka lub inne drobne przedmioty zabezpieczające żywioły przed nieopanowanym najazdem na Twoje domowe zacisze, termin ich awarii z powodu zmęczenia materiału zwanego starością przypadnie na sobotni wieczór. Pewnym ratunkiem są zapasy do natychmiastowej wymiany, ale ten sposób nie działa, jeśli nie posiadasz umiejętności montera. Ale nie łudź się - kiedy będziesz zakładać nową uszczelkę na cieknący kaloryfer, za plecami pęknie Ci śrubka podtrzymująca podwieszany sufit albo nakrętka zabezpieczająca zawór z wodą przy WC.
Jeśli nie wyobrażasz sobie życia bez jakiegoś kosmetyku, ten podstępnie pokaże Ci denko w sobotnie popołudnie. Jest to niezwykle złośliwe z jego strony, bo nawet jeśli wtedy wzruszysz ramionami i skoczysz do najbliższego supermarketu, nie dostaniesz tego, czego potrzebujesz, i potem będziesz się męczyć parę miesięcy z absurdalnie drogim i kompletnie Ci niepasującym kremem albo pomadką, której smród przyprawia Cię o mdłości.
Tekst wykopany z jednego ze starych notatników. Publikacja ze specjalnymi życzeniami dla dzisiejszej solenizantki: oby nigdy nie spotkała Cię żadna z tych rzeczy ani inna Paskudna Złośliwość Losu!