19 września 2012

Onomastyka bliźniacza


- Mógłbyś już wyzdrowieć - wytknęłam Mu, śpiącemu od kilku dni na kanapie.
- Gdyż?
- Gdyż jak śpię sama, to mam dziwne sny.
- Biedactwo. Co ci się śniło?
- Że rząd zakazał nadawania dzieciom imion z pierwszej pięćdziesiątki najpopularniejszych. Bo za dużo ludzi miało te same imiona i przez to serwery z ewidencją ludności się zapychały.
- Aha - powiedział powoli On, patrząc na mnie dziwnie.
- I ja w tym śnie byłam w ciąży, i urodziłam bliźniaki, i mieliśmy problem z imionami, więc ostatecznie nazwaliśmy je Melancholia i Psychodelia.
- Nawet niezłe...
- Prawda? Ale ta Psychodelia była trochę jak laleczka Chucky, więc ją oddaliśmy do takiego ośrodka, gdzie się nią zajęli, i Melancholię też, bo to były bliźniaczki i nie mogły się wychowywać osobno... A w zamian ten ośrodek nam dał dwa yorki, którym nadaliśmy te same imiona, żeby nam nie było smutno.
- I mieliśmy yorka o imieniu Psychodelia? - spytał On, z trudem powstrzymując śmiech.
- Tak... Ale wiesz co? Wpadłam właśnie na genialny pomysł. Ktoś powinien nakręcić horror o morderczych yorkach. Przecież one mogą być nowymi gremlinami!