- Próbowałem tych kroszantów, które ostatnio kupiłaś - powiedział On. - Trochę plastikowe.
- No nic, to zjem jakoś i już więcej ich nie kupię - wzruszyłam ramionami.
- Biedna, musisz się zmuszać - ulitował się On.
- Plastikowe czy nie, to jednak chleb. A chleb trzeba szanować, nie uczyli cię?
- Ale te kroszanty są z mrożonek...
- Z mrożonek czy nie, każdy chleb jako taki podlega ochronie przez prawo niekanoniczne - ucięłam surowo.