7 listopada 2012

Nadgodziny


- Widzieliście, jak tam paskudnie? - W. podszedł do okna w naszym pokoju i zagapił się w siąpiący kapuśniaczek. 
- Widzieliśmy - rzuciłyśmy nieuważnie, nie odrywając wzroku od ekranu.
- Zimno. Mokro. Pada. Wieje - mówił W. jak gdyby do siebie. - Aż się nie chce wychodzić, prawda?
- Dobra, zrozumiałyśmy aluzję, nie idziemy dzisiaj do domu, będziemy pracować póki słońce nie wyjdzie.