7 grudnia 2012

Komu wolno świętować?


Dlaczego ateiści obchodzą NASZE święta?  Nasze, czyli będące własnością większości kościołów i wyznań chrześcijańskich. Wyłączną własnością, elitarną i ekskluzywną jak prywatne angielskie szkoły z internatem.


Niedawno Agnieszka Kręglicka (restauratorka i autorka książek kulinarnych) napisała tekst o swoim harmonogramie przygotowań świątecznych w kuchni.


Nie wiem, w co wierzy pani Agnieszka, ale najwyraźniej wiedzą to komentujący jej słowa, bo od razu pojawiło się kilka oburzonych uwag typu "po co ona się wypowiada w ogóle o świętach, jak jest ateistką!".
 
Prawo do świąt

Proponuję wprowadzenie testów na wzór egzaminów na prawo jazdy. Osoba, która zaliczyła taki sprawdzian, zyskiwałaby roczne prawo do kultywowania tradycji świątecznych. Takie uprawnienia do jedzenia karpia, barszczyku i pierników czy co tam kto gotuje. Pytanie tylko, które tradycje potraktować jako religijne, a które jako świeckie?

Trudno to rozgraniczyć, biorąc pod uwagę chociażby fakt, że samo umiejscowienie Bożego Narodzenia jest mocno synkretyczne i wiąże się z tradycjami przedchrześcijańskimi. Chyba każdy wie, że powiązania religijne większości kultywowanych przez nas zwyczajów są stworzone wtórnie w czasie, kiedy kościół katolicki umacniał swoją dominację w Europie. Jedno jest pewne: oglądanie filmów o Kevinie może uskuteczniać każdy, niezależnie od wyznania bądź jego braku!

Własność tradycji

Wracając do poważnych argumentów - tradycja jest nasza, wspólna. Nasza, czyli wszystkich, którzy ją podtrzymują. Nie reglamentujmy jedzenia karpia, śpiewania kolęd czy czytania Biblii. Nie uzależniajmy tego od mierzenia centymetrem wielkości wiary w człowieku. Wszyscy mamy prawo czerpać ze wspólnej, niewyczerpanej puli świąteczności, jeśli tego chcemy i potrzebujemy. Wszyscy, nawet ateiści*.

Pewien dobry człowiek powiedział mi kiedyś, że nic tak nie umacnia jego wiary jak rozmowa z wątpiącym - może więc wspomniany wątpiący wprowadzi do życia wierzącego nową perspektywę? Pod warunkiem, że obie strony będą umiały uszanować swoje poglądy i dyskutować o nich z umiarem i spokojem.

Jak świętują ateiści?

Odpowiedź jest prosta: jak chcą! Każdy obchodzi te święta, które są dla niego z jakiegoś powodu ważne. Robi to zgodnie ze swoim sumieniem, swoimi poglądami i swoim widzimisię. Pamiętam z dzieciństwa baśń, w której najważniejszym zdaniem było "ludzie po tamtej stronie lasu są tacy sami jak my". To prawda! Każdy człowiek wygląda tak samo, niezależnie od tego, czy wierzy w Boga i jak go nazywa. Ateista też człowiek. Niech je barszczyk, jeśli ma ochotę.

* Pozwoliłam sobie użyć pewnego uogólniającego skrótu myślowego, choć zdaję sobie oczywiście sprawę z tego, że świat nie jest czarno-biały. Że istnieją nie tylko ateiści, ale i nihiliści, agnostycy, deiści, teiści, panteiści, sceptycy, relatywiści, racjonaliści i pastafarianie - Instytut Religioznawstwa UJ pozdrawia! Ale o tym może innym razem.