8 stycznia 2013

Mainstream


foto: Loredana Bejerita
Miewacie czasem niepochlebne myśli o sobie samych z przeszłości? Kiedy czytam niektóre moje wpisy sprzed kilku lat, to aż mi ręce opadają. Ale to chyba dobry znak. Przecież człowiek się zmienia, dorasta, dojrzewa.

Dokładnie trzy lata temu popełniłam tekścik, którego główną myślą było, że jestem niemodna. Wniosek ów wyciągnęłam z faktów, które mocno się zdezaktualizowały. Ale nie w tym rzecz. Określanie siebie w stosunku do mody w ogóle przestało mi być potrzebne - zwłaszcza że etykietki nie zachęcają: osoba modna to fashion victim, a niemodna to bardzo modny hipster. Błędne koło. Wyskakuję z szufladki!

Pogrubione fragmenty tekstu pochodzą z wpisu "Moja niemoda" ze stycznia 2010.

Nie pijam piwa (mam alergię i nie lubię). Od mojito, które obecnie kochają wszyscy, wolę pinacoladę.

Mojito chyba nadal jest popularne, ja nadal wolę pinacoladę (co nie znaczy, że nie lubię mojito!), ale modne są piwa z małych browarów, a ja je lubię. Tak, polubiłam piwo! Pod warunkiem, że nie jest lanym lagerem o smaku sików. Alergia mi minęła i wreszcie mogę piec ciasta drożdżowe.

Nie mam konta na Facebooku - a tę nazwę odmieniają przez wszystkie przypadki moi rówieśnicy. 

Konto założyłam 2 miesiące po rzeczonym wpisie. Na potrzeby KahvaThei, a potem już zostałam. Od jakiegoś czasu stronę ma nawet mój blog - tutaj. Facebook jest dla mnie narzędziem jak każde inne, w sumie nie ma się czym emocjonować. Do śrubokrętu nikt nie dopisywał ideologii i jakoś nikt nie chwali się w gazetach, że nie posiada śrubokrętu i przez to czuje się lepszy od tych, którzy posiadanego używają do wykłuwania oczu małym króliczkom.

Nie ubieram się ani w lumpeksach, ani w H&M. 

Ewolucja mojej szafy postępuje, ale nadal, tak jak 3 lata temu, mam w niej ubrania różnych firm, różnych marek, kupione w lumpeksach i w firmowych sklepach. Rzadko wykluczam konkretne marki, chociaż niektóre sklepy omijam, bo jestem na nie po prostu za gruba.

Nie czytam demotywatorów. 

Mimo że ta strona stała się już patronem medialnym (słyszałam w radiu), to nadal jej nie czytam. Kwejka też nie. Uważam, że polskie tego typu obrazki są bardzo kiepskie. W ogóle wolę czytać niż oglądać obrazki. Co jest bardzo niemodne w dobie kultury obrazkowej, ale cóż poradzić. Wy chyba też wolicie czytać niż oglądać, skoro jesteście na tym blogu.

Piję kwas chlebowy. 

Mamy szał na ekologię i produkty regionalne, więc to już mainstream. 

Nie korzystam z Twittera ani z Blipa.

Jakoś nie, nie lubię. Ale mam Pinteresta. Jestem bardziej niemodna od papieża, który tweetuje!

Wolę Beatlesów od Lady Gagi i dawny Maanam od Paulli. 

Ale słucham Florence i Julii Marcell, i Ani Rusowicz - to nowości, które mi się bardzo podobają. I w ogóle kto to jest Paulla?!

Oglądam "Dawson's Creek" i "Buffy: the Vampyre Slayer" zamiast "Lost" i "Dr. House".

Ale niektóre nowe seriale są fajne. Np. "New Girl" albo "Mad Men", albo współczesne spojrzenie na Sherlocka.

Nie czytam Murakamiego ani Witkowskiego. 

To mi zostało. Rzadko sięgam po nowe książki. I tak nigdy nie przeczytam wszystkiego, co powinnam, ale wolę klasykę niż nowości. 

Lubię gotować, sushi mi nie smakuje.

Gotowanie jest teraz bardzo trendy, a ja wciąż je lubię. Ale nadal nie przepadam za sushi. Zjem jak dają, ale nigdy nie mam ochoty sama z siebie, jak np. na pizzę, curry czy sajgonki. Może się jeszcze przekonam, bo jedna wizyta w "suszarni" to chyba za mało, żeby stwierdzić, czy coś się lubi.
Swoją drogą, jaka jest teraz najmodniejsza kuchnia?