Nie wiesz, co to fooding? Kliknij tutaj.
ODCINEK 2
26 stycznia 2013
Tattwa - udostępnienie kuchni
Magdalena Wielobób - fotografia
Justynides - portal książkowy Bookeriada
Grzeczny Chłopiec - blog lifestyle'owy Stay Fly
Gabriela Francuz - blog modowy Street Fashion in Krakow
Agata - blog fotograficzny Tacones Lejanos
Daria - blog kulinarno-gastronomiczny Krakowskie Ścieżki Smaku
Olga Cecylia - niżej podpisana
menu:
prawdziwe mojito ze świeżą miętą
zupa-krem z kukurydzy z mlekiem kokosowym i chili
grzanki razowe z pastą z czarnych oliwek (tapenadą)
domowe burgery wołowe
deser "cycki Krakuski"
W dużej kuchni u Tattwy zmieścili się nie tylko wszyscy wyżej wymienieni, ale i osoby spoza nerdowskiej grupy blogującej. Zaczęliśmy po prostu, od herbaty i kawy, po czym zabraliśmy się za mojito. Mieliśmy okazję podziwiać kruszenie lodu na żywo i zmieniać się przy operowaniu tłuczkiem do mięsa. Na szczęście obyło się bez ofiar, a drinki przygotowane przez Tattwę i jej współlokatorkę barmankę były przepyszne.
Zupa kukurydziana autorstwa Agaty zaskoczyła wszystkich swoim wielowymiarowym smakiem. Była świetna i rozgrzewała, czego wszyscy potrzebowaliśmy. Grzanki razowe, które zrobiła Justynides, zmietliśmy z talerza błyskawicznie. Część z nas miała pierwszą okazję, by przekonać się do smaku czarnych oliwek pogłębionego dużą ilością czosnku. Na burgery rzuciliśmy się zaraz później - idealnie dosmażone przez Grzecznego Chłopca mięso znalazło wielu zwolenników. Znając osobiście kucharza można pogrymasić przy dodatkach do burgera, z czego niektórzy skwapliwie skorzystali. Dobrnąwszy do deseru, który zaimprowizowałam przy udziale Darii i Gabrieli, nie chcieliśmy już tracić czasu na mycie talerzy - łyżki poszły w ruch, a po "cyckach Krakuski" po kilku minutach została tylko pusta blaszka. Ledwie zdążyłam spróbować!
Gotowe mojito i Tattwa z lodem jeszcze w całości |
Biała zupa w białej misce - kukurydza ukryła się pod powierzchnią |
Justynides z oliwkami i podczas ataku na bagietkę |
Hamburger wielopoziomowy |
Cycki Krakuski - gotowe i podczas przygotowywania |
ODCINEK 3
23 lutego 2013
23 lutego 2013
Paszczak - udostępnienie kuchni
Olga Cecylia - zdjęcia
Mia - blog kulinarno-gastronomiczny A Bite to Eat
Gabriela Francuz - blog modowy Street Fashion in Krakow
Weronika i Ola - blog modowy Antimess
menu:
procenty o smaku mango z sokiem
procenty o smaku mango z sokiem
zupa soczewicowa z ananasem
gulasz wołowy
tarta gruszkowo-morelowa
W mroźne lutowe popołudnie wsiadłyśmy w samochód Mii, żeby udać się pod Kraków do gościnnej kuchni Paszczaka. W tym mieszkaniu wszyscy są smakoszami - połowica gospodarza Pani Paszczakowa, ich synek, a nawet dwa koty. Wieczór zaczęliśmy od smakowitego, pachnącego słońcem i mango drinka, a potem było już tylko lepiej.
Gabriela zrobiła nam rozgrzewającą zupę soczewicową, która zapoczątkowała serię dyskusji z serii "pimp my soup". Zielona soczewica z ananasem, doprawione curry i chili to na pewno wdzięczny obiekt do wszelkich przekształceń - kiedy Gabi dostarczy mi przepis, na pewno coś pokombinuję. Później Paszczak podał nam swoje danie popisowe, czyli pikantny gulasz wołowy. Rozpływał się w ustach! Jeśli chcecie go spróbować, to instrukcję wykonania znajdziecie tutaj. Mnie dodatkowo oczarowało puree ziemniaczane, które towarzyszyło gulaszowi. Było aksamitne i gładziutkie, świetnie doprawione. Pogryzając kiszone ogóreczki czekaliśmy na efekt starań Mii, czyli nagrodzoną w konkursie Blogger Chef tartę gruszkowo-morelową. Zasłużone podium, tarta była arcysłodka i stanowiła świetne ukoronowanie posiłku. Wśród pomruków zadowolenia wyczyściliśmy talerze. Przed powrotem łyknęliśmy jeszcze domowego wina w wersji beta (przez zszumowaniem). Ten fooding wysoko postawił poprzeczkę!
Mieszkasz w Krakowie i blogujesz? Dołącz do naszej grupy!
Gabriela zrobiła nam rozgrzewającą zupę soczewicową, która zapoczątkowała serię dyskusji z serii "pimp my soup". Zielona soczewica z ananasem, doprawione curry i chili to na pewno wdzięczny obiekt do wszelkich przekształceń - kiedy Gabi dostarczy mi przepis, na pewno coś pokombinuję. Później Paszczak podał nam swoje danie popisowe, czyli pikantny gulasz wołowy. Rozpływał się w ustach! Jeśli chcecie go spróbować, to instrukcję wykonania znajdziecie tutaj. Mnie dodatkowo oczarowało puree ziemniaczane, które towarzyszyło gulaszowi. Było aksamitne i gładziutkie, świetnie doprawione. Pogryzając kiszone ogóreczki czekaliśmy na efekt starań Mii, czyli nagrodzoną w konkursie Blogger Chef tartę gruszkowo-morelową. Zasłużone podium, tarta była arcysłodka i stanowiła świetne ukoronowanie posiłku. Wśród pomruków zadowolenia wyczyściliśmy talerze. Przed powrotem łyknęliśmy jeszcze domowego wina w wersji beta (przez zszumowaniem). Ten fooding wysoko postawił poprzeczkę!
Zupa soczewicowa z ananasem |
Gulasz wołowy pod flagą biało-różową |
Ania nie zasypia gruszek w popiele - tarta in progress |
Gruszki przed upieczeniem i po, przykryte morelami i orzechami włoskimi |
Do tarty, gotowi... start! |