Nawet największy pragmatyk czasem wchodzi w posiadanie przedmiotów absurdalnych. Zwłaszcza jeśli jest pragmatykiem-estetą. Ja ostatnio wróciłam z zakupów z lustrzaną gruszką, którą dołączyłam do kolekcji całkowicie absurdalnych gadżetów. On tylko przewrócił oczyma na widok tego nabytku - chyba już przywykł do moich dziwactw. A ja po prostu musiałam ją kupić. Była taka kompletnie bez sensu.
Zatem dzisiaj 9 całkowicie absurdalnych przedmiotów użytkowych i dekoracyjnych. Który z nich wydaje Wam się najdziwniejszy?
|
Po lewej: ceramiczna gruszka w kolorze zielonym, pokryta lustrzaną powłoką. Emanuje bezsensem w WC - to było najbardziej abstrakcyjne miejsce, jakie dla niej znalazłam. Po prawej: Jezus na ołówek. Jego talizman na maturę, prezent od mojej koleżanki ze studiów. Wywołuje zawsze tę samą reakcję: "Łojezu! A można tym gumować?". Nie, nie można. To by była profanacja.
|
|
Figurka brzuchatego Buddy pokryta warstwą czerwonego weluru. Jej kształt umożliwia użycie jako podpórki lub też podstawy dla półki. Stoi w przedpokoju obok drugiego (siedzącego) Buddy.
|
|
Pojemnik na banana. Przez
większość ludzi uznawany za nieprzydatny gadżet - przez tę
większość, która nigdy nie czyściła całej zawartości plecaka czy
torebki z musu bananowego. Może i głupi, ale niezbędny! |
|
Po lewej: samo mydło
na sznurku jest wystarczająco absurdalne, żeby znaleźć się w tym
zestawieniu. Mydło w kształcie papieża ma +10 do bezsensu, zwłaszcza teraz, kiedy w Watykanie bezkrólewie. Aż się dziwię, że nikt nie robi afery o obrazę uczuć religijnych...
Chociaż niewiele się różni ten gadżet od plastikowej butelki w kształcie
Matki Boskiej z odkręcaną koroną. Po prawej: Teasub, czyli zaparzacz do herbaty w kształcie łodzi podwodnej. Zwyczajne zaparzacze są dla nudnych ludzi. On przy herbacie nuci Beatlesów! |
|
Stojak na książkę do wanny. Na
co dzień korzystam z prysznica, relaks w wannie to mój piątkowy rytuał.
Taka półeczka bardzo się przydaje, bo książka nie lubi pływać. (Głupia
książka, bo tonie.) Zatem nie tak bardzo bez sensu, jak by się mogło wydawać... |
|
Pumpernikiel
w puszce wypatrzyłam w Almie i pomyślałam, że to naprawdę świetny
pomysł - jeśli nie ma się pojemnika na chleb (w pracy albo na
wyjazdach), to doskonała alternatywa. Z masłem w puszce spotkałam się w
książce "Nigellissima" - to nowozelandzki wynalazek, umożliwiający długie przechowywanie tego łatwo psującego się produktu. |
Życzę Wam bardzo sensownego tygodnia!