Wszystkie zdjęcia z tego cyklu znajdziesz tutaj.
Dużo pierwszych razów, kilka powrotów do przeszłości, jedna blogowa rewolucja i mnóstwo zajęć dodatkowych. Miesiąc szalony jak Marcowy Zając - a gdzie zając, tam i Kapelusznik.
Dużo pierwszych razów, kilka powrotów do przeszłości, jedna blogowa rewolucja i mnóstwo zajęć dodatkowych. Miesiąc szalony jak Marcowy Zając - a gdzie zając, tam i Kapelusznik.
Dlatego dziś moje dłonie trzymają się kapelusza, z którym łączy mnie metryka. Kapelusz należał do mojej mamy, nosiła go w latach 80. Podobno był na ostatnim pochodzie pierwszomajowym w historii. Ja przywłaszczyłam go sobie ze względu na bajeczny kolor.
Turkus kojarzy mi się nierozerwalnie z wakacjami. A tych bardzo mi ostatnio brakuje. Kursuję bezmyślnie na trasie dom-praca-dom. Sięgam po literackie węglowodany (8 tytułów od 1 marca, a jeszcze nie powiedziałam ostatniego słowa), odmóżdżam się. Trochę pocieszają mnie plany na ciepłe miesiące - chcę znów odwiedzić Wrocław, w Gdańsku spełnić jedno z marzeń i obejrzeć na żywo Cirque du Soleil, a w Paryżu zrobić jakiś ciekawy cykl zdjęć, podobny do "10 rzymskich pocztówek".