Dziesiąty post z cyklu "Tyle pięknych poniedziałków".
Miał być dzisiaj post o tulipanach. Miał, ale jego treść wraz ze zdjęciami zniknęła w pomroce dziejów - z mojej własnej winy, nie będę tu szkalować hostingu. Dlatego dzisiaj, z lekkim poślizgiem, kilka zimowo-zamglonych zdjęć z Wrocławia.
Lubię klimat tego miasta z dwóch powodów: bo pod wieloma względami przypomina mi Kraków, ale ogólnie jest od niego zupełnie inny. Ale wciąż ma przede mną wiele tajemnic, bo zawsze wpadam jak po ogień, na krótko. I zawsze obiecuję sobie, że następnym razem zostanę dłużej...
Lubię klimat tego miasta z dwóch powodów: bo pod wieloma względami przypomina mi Kraków, ale ogólnie jest od niego zupełnie inny. Ale wciąż ma przede mną wiele tajemnic, bo zawsze wpadam jak po ogień, na krótko. I zawsze obiecuję sobie, że następnym razem zostanę dłużej...
W lutym udało mi się odwiedzić ZOO wraz z wymarzoną motylarnią (której zwiedzanie udowodniło mi, że czasami lepiej jest nie realizować marzeń) i przebiec przez stare miasto, a także spędzić arcymiły poranek w Cafe Monsieur na budzącej mroczne skojarzenia Więziennej, w towarzystwie mojej Siostry i Gaduły. To było pierwsze moje spotkanie z czytelniczką bloga - lubię myśleć, że nie ostatnie.
W drodze na Więzienną - wejście do czekoladziarni oraz witryna modystki (uwielbiam to słowo!). |
Hostel Mleczarnia na Włodkowica. Jest piękny, niedrogi, a poziomem czystości nie odbiega od mojej własnej łazienki. Bardzo polecam! |
Cafe Monsieur. Świetne panini, wyborne rogaliki, kawy nie piłam, ale podobno też dobra. |
Kwiatek z marchewki - ozdoba do mojego śniadaniowego panini z gruszką, serem Lazur, miodem i rukolą. |
Tygrys był niespokojny jak... tygrys w klatce. W pogoni za witaminami pożarł parę gałęzi, po czym zademonstrował zwiedzającym swoje zdanie na temat ich smaku. Zielenina? BŁE! |
Pomysł z lokalem z przeszklonymi ścianami, sąsiadującym bezpośrednio z wybiegiem lwów - genialny w swej prostocie. Sformułowanie raczej kuriozalne, chyba że tabliczka skierowana jest do korników. |
Jedyny motyl, który nawinął mi się pod obiektyw. Nie chciał, skubany, rozłożyć skrzydeł, ale i ze złożonymi niczego sobie. |
Wylęgarnia motyli. Transformacja włochatej gąsienicy w kolorową, skrzydlatą beztroskę to jedna z najcudowniejszych tajemnic natury. |