Czego by nie uważać o narodzie francuskim, faktem jest, że ich kuchnia uznawana jest za jedną z najlepszych na świecie. Czerpiemy z niej regularnie, często nie zdając sobie z tego sprawy.
Niestety, pośród zalewu lokali w stylu włoskim oraz tych udających "tradycyjną" kuchnię polską niełatwo znaleźć w Krakowie coś francuskiego. Dlatego tak mnie ciągnęło do La Petite France, czyli małej Francji w Krakowie.
Bistro jest młodszym dzieckiem właścicieli francuskich delikatesów, które mieszczą się przy warszawskiej ulicy Zwycięzców (numer 28!). Krakowski lokal również oferuje sprzedaż sprowadzanych z Francji wiktuałów. Rozwiązanie ryzykowne, bo wnętrze jest, jak widać, niewielkie. Na szczęście w niedzielny poranek było praktycznie pusto, mogliśmy więc zająć miejsce przy oknie. Kiedy mogę, wybieram stoliki z widokiem na ulicę, uwielbiam obserwować przechodniów! |
Lubię też obfite, niespiesznie jedzone śniadania, ale niewielkie objętościowo, bo najadam się szybko. W La Petite France karta jest obszerna, co nigdy specjalnie mnie nie przekonuje. T., który mi towarzyszył, powiedział nawet, że "jak zwykle" nie mogę się zdecydować. Trudno się dziwić, skoro wszystko tak kusiło! Tarty, kanapki, eklery, świeże pieczywo... Można dostać zawrotu głowy. |
Kraków, św. Tomasza 25 (Stare Miasto)
codziennie od 9:00