Dwudziesty trzeci post z cyklu "Tyle pięknych poniedziałków".
Kiedy byłam całkiem mała, miałam grzywkę wpadającą do oczu, pasemka na gwałtownie ciemniejących włosach i jedno marzenie: być baletnicą. Ewentualnie łyżwiarką figurową.
Dorosłam. Zrozumiałam, że taniec to nie tylko chęć, ale talent, predyspozycje fizyczne i osobowościowe oraz mnóstwo naprawdę ciężkiej pracy. Nie nadaję się do tego, zawsze będę sobie pląsać amatorsko, nie rozwijając się w tej dziedzinie.
Ale z przyjemnością patrzę na tancerki. Te baletowe, ale nie tylko - bo choć taniec orientalny (zwany tańcem brzucha) także wywodzi się z europejskiego baletu, to jego ekspresja jest zupełnie inna...
Ale z przyjemnością patrzę na tancerki. Te baletowe, ale nie tylko - bo choć taniec orientalny (zwany tańcem brzucha) także wywodzi się z europejskiego baletu, to jego ekspresja jest zupełnie inna...
Zanim przejdziecie do zdjęć, chwila na zapowiedzi:
1. To jest ostatni post z serii pięknych poniedziałków. Następne będą się pojawiać w poniedziałkowe poranki na fanpage'u mojego bloga, oznaczone hashtagiem #PrettyMonday.
2. Jeśli obserwujecie mój blog korzystając z czytnika Google Reader - to mam przykrą wiadomość: od 1 lipca ten serwis przestaje działać. Zachęcam do obserwowania mojego bloga przy użyciu innych czytników RSS lub na Facebooku, lub przez Bloglovin.
3. W przyszłym tygodniu nastąpi blogowa premiera zupełnie nowej formy prezentowania niektórych wpisów. Powitajcie ją brawami... ale wyrozumiale.
Abigail przy George Washington Bridge |
Elanor w Battery Park |
Helen na plaży w South Beach |
Violeta przy Manhattan Bridge |
Zarina na Coney Island |