Czyli jak się spakować na kilka dni i nie zwariować.
W zeszłym roku pisałam o tym, jak się nie pakować. Udało mi się przetrwać tydzień w Rzymie z całkiem lekką walizką oraz trzy dni w Barcelonie z samym bagażem podręcznym - a przy tym nie wyglądać jak totalny menel, tylko jakieś 60% kloszarda. Można powiedzieć, że nabieram wprawy!
W zeszłym roku pisałam o tym, jak się nie pakować. Udało mi się przetrwać tydzień w Rzymie z całkiem lekką walizką oraz trzy dni w Barcelonie z samym bagażem podręcznym - a przy tym nie wyglądać jak totalny menel, tylko jakieś 60% kloszarda. Można powiedzieć, że nabieram wprawy!
Postanowiłam tym razem postawić przed sobą jeszcze trudniejsze zadanie. Zamierzam na 4 dni wziąć ze sobą nie więcej niż 10 rzeczy sztuk garderoby, licząc buty. W dodatku na polską pogodę! Minimalistycznie i w małej torbie.
Jeszcze nie wiem, jak to zrobię, ale chcę spróbować, czy uda mi się załatwić plażę, miasto i rozrywkę nie mając do dyspozycji całej szafy. A jakie Wy macie sposoby na udane pakowanie?
PS. Tutaj (klik!) rozdaję książki z przepisami. Całkiem za darmo! Termin przedłużony do niedzieli, 21 lipca, żeby wszystkie znalazły swoich nowych właścicieli.
Jeszcze nie wiem, jak to zrobię, ale chcę spróbować, czy uda mi się załatwić plażę, miasto i rozrywkę nie mając do dyspozycji całej szafy. A jakie Wy macie sposoby na udane pakowanie?
PS. Tutaj (klik!) rozdaję książki z przepisami. Całkiem za darmo! Termin przedłużony do niedzieli, 21 lipca, żeby wszystkie znalazły swoich nowych właścicieli.