11 sierpnia 2013

Zostań turystą we własnym mieście! Sposób na tanie wakacje



Czyta człowiek te blogi, a tam WWW: wyjazdy, wycieczki, wakacje. 

Ogląda zdjęcia z miejsc odległych o pięćdziesiąt, pięćset czy pięć tysięcy kilometrów. I jest mu przykro, bo ma świadomość, że takie cymesy nie dla niego. Że nie stać go na żadne, nawet najkrótsze wypady w nieznane. Czy mogę coś takiej osobie doradzić?

Ten post jest odpowiedzią na maila jednej z czytelniczek. Nie zgodziła się na ujawnienie personaliów czy zacytowanie treści, ale o co chodzi, opisałam wyżej. I tak, mogę coś doradzić.

Sama nie pochodzę przecież z rodziny Onasisów ani nawet Kulczyków. Nie jestem też w czołówce popularnych blogerek, którym różne firmy fundują wyjazdy w turystyczne raje. Świnki-skarbonki mają ze mną ciężkie życie, bo karmię je regularnie, żeby potem opróżnić do zera i pojechać dokądś, gdzie jest inaczej.

Jak dotąd, nigdy nie byłam nawet poza Europą, a i w Polsce są regiony, które bardzo chciałabym zobaczyć, poczuć i obfotografować. Trudno nazwać mnie obieżyświatem, podczas gdy takie miano na pewno należy się choćby autorce bloga The Adamant Wanderer. Nie nazwałabym też siebie podróżnikiem, do czego niewątpliwie ma prawo Aleksandra z Dużych Podróży. Ale lubię się przemieszczać, doświadczać nowych, całkowicie odmiennych rzeczy, zmieniać otoczenie choćby na parę dni, żyć inną codziennością.

O to właśnie chodzi w wakacjach - nie o pełny portfel i niefrasobliwe opróżnianie go, ale o ZMIANĘ. A te zmiany są przecież w nas. Tak naprawdę można zrobić sobie wakacje minimalnym nakładem kosztów, zostając turystą we własnym mieście czy nawet wsi. Ja to zamierzam w tym tygodniu zrobić z Krakowem. Naprawdę polecam!

ROZEJRZYJ SIĘ

Zawsze, kiedy dokądś wyjeżdżam, rozglądam się uważnie wokół siebie. Szukam inności, odmienności, czegoś, co przykuje mój wzrok. To samo można zrobić we własnym mieście. Trzeba trochę przestawić sobie myślenie na tryb wakacyjny - czyli zacząć niespiesznie spacerować po uliczkach, popatrując po kamienicach, balkonach i szyldach albo zaplanować leniwy piknik na miedzy przy polu sąsiada.

RÓB ZDJĘCIA

Tryb japońskiego turysty to nie jest taka głupia rzecz. Nawet fotki robione telefonem mają swój klimat! Zrób ze znajomymi konkurs na najfajniejszy reportaż z życia codziennego Twojej wsi albo zacznij cykać jedno drzewo na środku pola przy różnej pogodzie i o różnych porach dnia. Wybierz się do koła gospodyń albo do zrujnowanego pałacyku. Zrób przewodnik po Warszawie o świcie albo cykl zachodów słońca nad Bałtykiem. Zabaw się w turpistę i sfotografuj 10 najbrzydszych budynków, jakie zobaczysz. 

NOCUJ INACZEJ

Możesz przestawić meble w pokoju, rozbić namiot w ogrodzie albo umówić się na nocowanie u koleżanki. Mózg ludzki jest skomplikowany, ale nie odróżnia małych zmian od wielkich - dla niego takie same wakacje są w hotelu na drugiej półkuli, jak na karimacie w domu przy sąsiedniej ulicy. 

IDŹ TAM, GDZIE TURYŚCI

Czasem mieszkając w jakimś miejscu, nawet nie zdajemy sobie sprawy z tego, jak atrakcyjne turystycznie ono jest. Jestem pewna, że wielu mieszkańców Warszawy nigdy nie było na Zamku Królewskim czy nie zwiedzało Łazienek - a skoro wakacje polegają na zmianie, to warto trochę zboczyć z codziennej trasy, wyjść z kolein myślenia praca-dom-praca-dom i zrobić coś, czego nigdy jeszcze nie robiliśmy. W poszukiwaniu celów wędrówek warto zajrzeć do przewodnika po najbliższej okolicy... albo spytać wujka Google. A później olej tramwaj, załóż wygodne buty i idź przed siebie, chłonąc otoczenie. Gwarantuję, że poczujesz się jak na wakacjach!
Z pozdrowieniami dla M. Trzymaj się, kochana!