6 września 2013

Perfekcyjna kura domowa


Dwa bieguny, dwie skrajności: z jednej strony Małgorzata Rozenek - perfekcyjna pani domu, która układa ubrania według kolorów, a z drugiej autor(ka) tekstu na tym obrazku.

A ja siedzę pośrodku i dziwię się, dlaczego jeszcze nikt nie zauważył, że praca fizyczna nie wyklucza umysłowej.

MYŚLENIE PRZY ZMYWANIU

Sama na najlepsze pomysły wpadam, kiedy mam zajęte ręce jakąś nieskomplikowaną robotą. Jeśli w pracy trafi mi się jakiś zastój kreatywny - idę do kuchni i zmywam naczynia. Zdarzyło mi się układać wiersze przy sprzątaniu łazienki i wymyślać układy taneczne przy gotowaniu. Dzięki sesjom z odkurzaczem i mopem mam dwa gotowe pomysły na mój własny biznes. Przemyślane kompleksowo! Nawet ten post napisałam sobie w głowie, myjąc okna.

MARNUJĘ CZY NIE?

Wychodzę z założenia, że skoro mam nad czymś pomyśleć, to bezczynne gapienie się w ścianę będzie stratą czasu. A tego nie mam za dużo, bo doba nie jest z gumy. Dlatego lubię podczas pracy umysłowej robić coś, co i tak zrobione być powinno. Bo niby można żyć z brudną podłogą czy nieprzezroczystymi oknami (ja żyję), ale kiedy kończą się czyste kubki, to znak z niebios: zmyjże te statki!

CZYSTOŚĆ CZY PORZĄDEK

No właśnie. Bo dla mnie to wcale nie są synonimy. Nie jestem pedantką i chociaż przyjemność sprawia mi widok równo poukładanych rzeczy, to ze spokojem przyjmuję do wiadomości totalny rozpirz, jaki robi się już kilka dni po wielkim sprzątaniu. Pewien poziom nieładu wiąże się nierozerwalnie z życiem. Dom pani Rozenek wygląda jakby nikt tam nigdy nie mieszkał. (I podobno nie mieszka.) 

Czymś zupełnie innym jest brud. Też nie popadam w żadną skrajność - współistnieję z kurzem, okna myję raz do roku, a osad z kamienia wygrywa ze mną walkowerem. Ze spokojem wsypuję kwasek cytrynowy do czajnika, do WC wlewam ocet i przestaję zaprzątać sobie głowę takimi drobiazgami. Ale kiedy koty z kurzu zaczynają tworzyć legiony i atakować mnie na środku pokoju, sięgam po odkurzacz. A dokładniej to On sięga, bo taki mamy podział obowiązków. 

CLOSE ENOUGH

Chyba przegapiłam moment, w którym niedojrzałość i związany z nią brak umiejętności zadbania o swoje otoczenie przestały być wadą, a stały się cechą lanserską. Nie rozumiem, jak można chwalić się brudem wokół siebie czy beztrosko przyznawać, że nie umie się niczego znaleźć na własnych 10 m2.  Czy następnym krokiem będą wyznania "zadbane ciało to oznaka zmarnowanego życia"? 

Nie słuchajcie Małgorzaty Rozenek. Nie dążcie do perfekcji. Bycie wystarczająco dobrym też jest OK. Róbcie na tyle dużo, żeby nie brzydzić się własnego domu, ale na tyle mało, żeby nie dać się mu zniewolić. I zawsze miejcie pod ręką notes - żeby zapisać genialne pomysły, na które na pewno wpadniecie podczas odkurzania.