14 września 2013

Sweter romantycznego rybaka


W życiu każdej kobiety przychodzi ten straszny moment, kiedy chce kupić coś, czego nie ma w sklepach, a wcale nie chce kupić tego, co akurat jest.

Nadine, która prowadzi blog pod puszystym tytułem "Bo ma być mrucznie", postanowiła zrobić rewolucję w swojej szafie. Ja nie słodzę nikomu bez potrzeby, więc zgłosiłam się na pomocnika w zakupach. Sama dobrze wiem, że bezstronne oko bardzo się przydaje, a przecież nie każdy ma siostrę.

Poszłyśmy więc do największego krakowskiego centrum handlowego i zanurzyłyśmy się w świat szmat. (Wiem, że powinno być "w świecie szmat", ale wtedy się nie rymuje.) Cel był jeden: uzupełnienie poziomu bazowych ciuchów. Czarne rurki, kilka gładkich topów, kremowa koszula. Zadanie wydawało się proste.

Ale takim nie było. Przeciskałyśmy się między ramoneskami w kolorze zdechłej myszy (tzw. taupe), bluzkami z serwetek z targu, plastikowymi topami z przetworzonych torebek foliowych, sukienkach o fasonie "ciężarna baletnica" i spodniach a la menel. Znalazłyśmy bluzkę łudząco podobną do pelerynek fryzjerskich z "Grease", sweter z oskubanego królika, sado-maso koszulkę dla bohaterki "50 Shades of Grey" oraz apaszkę będącą połączeniem trendu pastelowego, trendu na motyw wąsów i trendu na panterkowe wzory. 

http://www.promod.eu/images/produits/pzoom/zp701760.jpgPrzymierzałyśmy czarne woskowane spodnie, które trzeba było zdejmować na leżąco, i spodnie w rozmiarze XL, w które nie mieściły się nasze biodra noszące zwykle M lub L, a także leginsy tak obcisłe, że odkrywały cellulit.

Ostatecznie trafiłyśmy na złoże swetrów rybaka - takich ażurowych, siatkowych. Najbardziej przypadł nam (obu!) do gustu sweter rybaka-romantyka, zrobiony jakby z koronki. Po godzinach mierzenia rzeczy uszytych na manekiny, nie na ludzi, ten wydawał się ukojeniem.

A z rzeczy bazowych nie udało nam się upolować niczego. Gdzie te kolekcje basic?