Rok ma 52 tygodnie. Dotąd poświęcałam je na robienie czegoś dla siebie. Czas to zmienić. |
Ale cykl spełnił swoje zadanie: zmobilizował mnie i przyzwyczaił do stałego, nieustającego wysiłku. Potrzebowałam motywacji, żeby skupić się na swoim rozwoju. Na własnej drodze do przodu, którą szłam zdecydowanie zbyt wolno, żeby można było mówić o postępie. Dzięki temu wyzwaniu obcowanie z dobrą książką, filmem i jedzeniem stało się nieodłączną częścią mojej codzienności.
Dlatego mogę trochę zwolnić. Skupić się nie na ścieżce, którą idę i która wije się przede mną, i nie na pięknych widokach - ale na tych, których mijam po drodze. Bo biorę z życia wiele. Czerpię z niego pełnymi garściami! Przyszła pora na to, żebym spróbowała się odwdzięczyć.
ZROBIĘ CO NAJMNIEJ 52 DOBRE UCZYNKI.
Dam światu odrobinę siebie.
Bezinteresownie. Nie oczekując niczego w zamian.
Będę pomagać tym, którzy potrzebują - a niekoniecznie oczekują - pomocy.
Uśmiechać się do tych, którym brakuje pocieszenia.
Wyciągać rękę do tych, którzy się potknęli. Dosłownie lub metaforycznie.
Gryźć się w język, kiedy pchają się na niego złośliwostki.
Zmieniać temat na milszy.
Spróbuję.