12 lutego 2014

Podstawy mojego stylu


- Oby nikt mnie nigdy nie spytał o to, jak określam mój styl.
- Bo? - spytała Siostra.
- Bo musiałabym powiedzieć, że chcę być kowbojską księżniczką...

Pamiętacie wpis o rzeczach, których wcale nie muszę mieć w szafie? Dzisiaj będzie zupełnie w drugą stronę - o tym, co mieć muszę, bez czego się uduszę i co jest dla mnie podstawą.

KOSZULA
No co poradzę, mam fetysz męskich koszul. Uwielbiam zarówno te w krateczkę, w stylu starego farmera, jak i te bardziej klasyczne, na przykład prążkowaną Wólczankę podkradzioną Tacie. Męskie koszulisko - najlepiej kilka rozmiarów za duże, co oczywiście wyklucza pożyczanie ciuchów od Niego, bo jesteśmy podobnej postury - na kobiecym ciele wygląda swobodnie i ma jakiś nieodparty urok. Ale ortodoksem nie jestem. Mam też kilka koszul zdecydowanie kobiecych, w tym jeansową, którą mogliście zobaczyć tutaj. Wszystkie noszę bardzo często.

BRZYDKIE BUTY
To kluczowa sprawa. Mam brzydkie stopy - i nie ma w tym stwierdzeniu kokieterii. Zgrabniutkie szpilki, delikatne sandałki czy doskonale stylowe kozaczki mogę podziwiać na wystawie. Kiedy je wzuję, od razu przestaną być ładne, więc nawet się nie staram i od razu kupuję brzydkie, ale wygodne. Tym sposobem wchodzę w posiadanie kolejnych par kowbojek, saszków czy tenisówek. Nigdy czarnych. Większą część roku przechodzę w Emu albo w superwygodnych cudeńkach od Caprice. Cowgirls nie mogą marznąć w stopy!


SUKIENKI
Lubię spodnie, choć mam ich tylko dwie pary. Lubię spódnice. Ale najbardziej na świecie kocham sukienki. Poniżej kroje, po które sięgam najczęściej - zazwyczaj proste lub lekko rozkloszowane doły, akcenty przy dekolcie, czasem jakieś bufki i inne cuda, które poszerzają ramiona. Wybieram kolory neutralne (zazwyczaj szary) lub odcienie niebieskiego i zieleni.

JEANSY
Długo byłam przekonana, że najlepiej wyglądam w dzwonach, później latami wybierałam proste nogawki. Z błędu wyprowadziły mnie dopiero zdjęcia i On. Okazało się, że figura kręgla, jaką jestem nieszczęśliwie-szczęśliwą posiadaczką, doskonale wygląda w wąskich, dopasowanych nogawkach. Łydki mam ładne, uda jakby się do nich dopasowują, no po prostu szał ciał. Mam co prawda tylko dwie pary jeansów, ale obie są po prostu idealne.

KOSZULKI
Lubię oglądać t-shirty z fajnymi nadrukami na przodzie. Ale nigdy, przenigdy takich nie kupuję, chyba że dla kogoś w prezencie. Co innego, jeśli nadruk znajduje się z tyłu - wtedy skaczę z radości i korzystam z okazji, bo druga może się nie zdarzyć. W taki sposób weszłam na przykład w posiadanie koszulki zaprojektowanej przez Panią Mruk (można ją kupić w sklepie Remanent).
http://projekt-remanent.pl/images/koszulki/6/c1_b.jpg

SEXY contra MUMINEK
Wyznaję zasadę, że sexy jest ciało, nie strój. Przecież krzywe, nieogolone nogi nie zaczną być seksowne, kiedy się je wciśnie w kabaretki... Dlatego, zgodnie z zasadą nietorturowania się, troszczę się o moją ziemską powłokę jak mogę najlepiej. Nie ma niczego pociągającego w sinej i drżącej z zimna cizi z odmrożeniami, nawet jeśli rzeczona cizia przyobleczona jest w jakieś kuse, lekkie szmatki. Wolę być muminkiem. Który w odpowiedniej chwili wyłania się z warstw... jak Afrodyta z morskiej piany.

Jeśli chcecie wiedzieć więcej o tym, jak się ubieram, dajcie znać w komentarzach albo zaglądajcie na mój Instagram