21 marca 2014

Inny to inny, nie gorszy


Moje studia nie dają zawodu ani gwarantowanej pracy.
Ale z całą pewnością uczyniły mnie lepszym człowiekiem.

Każdemu wolno zgłębiać historie powstania i zasady różnych religii. Każdy może stać się otwarty na inność i wyrobić w sobie postawę odwrotną do krucjatowego nawracania na siłę. Każdy ma dostęp do informacji i źródeł, które rozwijają tolerancję i szacunek do odmiennych przekonań - czy dotyczą one dodatków do zupy ogórkowej, czy spraw zasadniczych, takich jak istnienie boga czy uznawanie dekalogu. Jednak obserwując zażarte kłótnie i walki, dochodzę do wniosku, że mało kto z tego prawa korzysta.

Ja chciałam, a później musiałam. I wcale tego nie żałuję, bo zdobyłam trzy bardzo cenne umiejętności.

SZACUNEK DO INNOŚCI
Jesteśmy specyficznym krajem, bo od lat bardzo jednorodnym pod względem kulturowym i religijnym. Inność w takim środowisku nigdy nie przechodzi niezauważona. Jednych przeraża, innych lokuje na piedestale, czasem wywołuje agresję. Niektórzy nawet za granicą nie umieją wyleźć z grajdołka jednorodności. Zadzierają nosa i tkwią w bańce swojego katolikocentryzmu.

Wystarczy trochę poczytać, otworzyć się, podróżować, żeby dostrzec, że wcale nie jesteśmy pępkiem świata. Że wiara w jednego boga, który zmartwychwstał, wcale nie jest taka wyjątkowa. A przede wszystkim - że nie warto śmiać się z tego, w co wierzą inni, bo dla nich nasze dogmaty mogą być równie absurdalne, bezsensowne i śmieszne.

NEUTRALNOŚĆ
Otwieram się, nie oceniam. Omijam wartościujące określenia, choć dobrze wiem, że to wyraziste opinie budują popularność. Trudno, będę niszowa. Zamiast "pogański" mówię "przedchrześcijański", zamiast "sekta" stosuję określenie "ruch religijny". "Prymitywne" mogą być dla mnie układ pokarmowy pantofelka albo konstrukcja cepa. Ludzi czy zjawiska kulturowe wolę określać bardziej neutralnymi słowami. 

Oczywiście, czasem myślę sobie, że ktoś jest "jakiś dziwny". Jednak, poza trwającym chwilę syndromem iguany, nie pozwalam sobie na ocenianie tych wyborów. Czasy krucjat już minęły. Nikt nie dał mi prawa do tego, żeby czuć się lepszą od innych tylko dlatego, że urodziłam się wśród białych chrześcijan.

SZACUNEK DO PRYWATNOŚCI
Dogmaty i przykazania, czyli religię, tworzą ludzie. Wiara natomiast jest wewnętrzna i czasem zupełnie niezależna od wytycznych instytucji. Skończyła się epoka ślepego i bezkrytycznego przyjmowania kolejnych prawd wiary. Coraz więcej jest osób, które wybierają je jak owoce na targu: polskie pomidory, hiszpańskie pomarańcze, liczi z Florydy i mango prosto z Indii. Mamy możliwość, więc czerpiemy z różnych wyznań i kultur.

Szanuję tych, którzy nie oddają krwi z powodów religijnych oraz tych, którzy wierzą jednocześnie w horoskopy, reinkarnację i świętego Antoniego. Nie oburzam się na osoby, które swój katolicyzm ograniczają do niejedzenia mięsa w piątki. Zupełnie mi nie przeszkadza, że większość ślubów kościelnych jest świętokradcza. Nie zwracam uwagi na choinki u zadeklarowanych ateistów, święconkę u nawróconych na buddyzm czy niekoszerną kawę u żydów.

TERAZ WIERZĘ GŁĘBOKO.
W to, że każdy ma prawo wierzyć w co chce.