16 marca 2014

Powrót na studia. Czy warto?



Jak wiecie, w tym roku wróciłam na studia. Jak się z tym czuję i czy żałuję?

Absolutnie! Wciąż uważam, że to było najlepsze, co mogłam zrobić w mojej sytuacji, choć nie jest mi łatwo łączyć studia dzienne z pełnoetatową pracą i ogarnięciem reszty codzienności. Mimo to odpowiedź na tytułowe pytanie nie jest wcale taka jednoznaczna. Jeśli zastanawiacie się nad powrotem na studia, rozważcie koniecznie poniższe kwestie.

TAK, jeśli naprawdę chcesz
Mój kierunek wybrałam kierując się zainteresowaniami. Wbrew powszechnej opinii na temat studiów humanistycznych, nie wystarczy splunąć, żeby dostać na nich dyplom magistra. Przez pierwszy rok czytałam tygodniowo około tysiąca stron, a głowa pękała mi od nadmiaru nowych pojęć. Mnóstwa rzeczy musiałam nauczyć się na pamięć, kolejne mnóstwo czekało na rozebranie na czynniki pierwsze i dogłębne zrozumienie. Bywałam zachwycona, ale bywałam też potwornie sfrustrowana. Wielokrotnie myślałam, że jestem na to wszystko za głupia i że powinnam była wybrać coś innego. Kilkuletnia przerwa pozwoliła mi nabrać dystansu i zrozumieć, czego tak naprawdę chcę od studiów. 

NIE, jeśli masz alternatywy
Oferta dla studentów jest obecnie bardzo rozbudowana. Można bez trudu znaleźć pasjonujące kierunki w Warszawie, Poznaniu, Gdańsku czy Wrocławiu, a nawet tutaj, w Krakowie. Ale dla mnie to lizanie cukru przez szybę. Kandydatów ze starą maturą przyjmuje na pierwszy rok niewiele wydziałów. Większość wymaga nowej matury albo czegoś, co nazywa się Centralne Egzaminy Wstępne i co de facto jest nową maturą, tylko z inną nazwą. Nie uśmiechała mi się ani powtórka z liceum, ani wyprowadzka z Krakowa, gdzie trzyma mnie On i praca - dlatego zdecydowałam się na reaktywację. Jednak gdybym miała wybór, prawdopodobnie zaczęłabym od początku zupełnie inny kierunek. I zrobiłabym to już dawno.

TAK, jeśli masz wyrozumiałego szefa
Gdybym dostawała złotówkę za każdym razem, kiedy słyszę zdumione "jak ty to robisz, że godzisz studia dzienne z pracą?", byłabym bardzo bogatym człowiekiem. I całą tę fortunę przekazałabym moim szefom, bo to ich wyrozumiałość pomaga mi to wszystko ogarnąć. Mogę pracować zdalnie czy po godzinach i nikt nie czyni mi z tego powodu wymówek. I oni, i ja czekamy na koniec czerwca, kiedy ta karuzela się wreszcie skończy, a ja zacznę być w pracy normalnie, a nie w kratkę.

NIE, jeśli nie umiesz iść na ustępstwa
Co tu dużo mówić: studia angażują. Nawet kiedy danego dnia nie mam zajęć, zazwyczaj muszę poświęcić chwilę na czytanie lektury, zrobienie zadania na łacinę czy przygotowanie do kolokwium. Wolny czas dawniej dzieliłam między Niego, rodzinę, znajomych, hobby i własne przyjemności. Teraz część tych aktywności musiałam zawiesić na kołku, bo zwyczajnie nie wyrabiam czasowo. To bywa przykre, ale na szczęście należę do osób, które potrafią zacisnąć zęby i przetrzymać niesprzyjające warunki w imię lepszej sprawy. Nauczył mnie tego związek na odległość

TAK, jeśli jesteś bliżej niż dalej
Wiele osób przerywa naukę zaraz na początku - zazwyczaj dlatego, że "to nie to". Na takie studia moim zdaniem nie warto wracać. Co innego, kiedy do zaliczenia zostaje tylko kilka przedmiotów, dwa semestry czy samo seminarium. Wtedy chyba warto się spiąć i zdobyć ten dyplom. W przeciwnym wypadku cały wysiłek, jaki się włożyło w te kilka zaliczonych lat, idzie na marne.

NIE, jeśli nie potrafisz się ogarnąć
Dla niektórych powrót na studia jest powrotem do beztroskiej młodości, przedłużeniem dzieciństwa, argumentem, żeby jeszcze przez jakiś czas być na garnuszku rodziców. Chcą zaczepić się gdzieś na trochę, odwlec moment, kiedy staną się dorośli. Niestety, to tak nie działa - jeśli nie potrafisz żyć samodzielnie w wieku 25 lat, nie licz na to, że wraz z dyplomem spłynie na Ciebie jakaś aura dojrzałości. Nic nie zmienia SIĘ samo, a życie to nie coś, co powinno się przeczekiwać. Szkoda... życia.