9 kwietnia 2014

Rok dobrych uczynków - ćwierćmetek



Ten rok miał być dla mnie rokiem dobrych uczynków.
A ja co krok potykam się o ich definicję.

Tak, pracuję nad sobą.
Codziennie szukam okazji, żeby zrobić coś dobrego.

Tylko co to znaczy?

Już chyba nie ma uczynków bezwzględnie dobrych.

Zapisałam się do bazy dawców szpiku.
Podzieliłam się notatkami do egzaminu z obcym człowiekiem.
Pomogłam niewidomemu w tramwaju.

Coraz więcej jest obowiązków.
Pomoc rodzinie, życzliwość dla przyjaciół, dobre słowo.
Coś, co zrobiłabym i tak.

Coraz więcej jest uczynków szarych. Nie są białe i nie są czarne.
Starannie wybrałam fundację, na którą wpłaciłam mój 1%.
I drugą, do której powędrowała równowartość tej kwoty.
Wybrałam dwie spośród kilku tysięcy. TYLKO dwie.
Zrobiłam przelew dla Ukrainy. Nie pojechałam, nie pomogłam.
Zadzwoniłam na policję, kiedy u awanturujących się sąsiadów usłyszałam płacz i krzyk dziecka.
Czy to pomoc? A może przeszkadzanie?

Chciałam, żeby mniej szarpały mnie wyrzuty sumienia.
Chciałam być dobra. Tak po prostu.
A ciągle myślę, że robię za mało. I sumienie mnie gryzie.

Jak temu zaradzić?