12 maja 2014

Chcesz być piękna, to cierp



Patrzymy na praktyki upiększające różnych kultur i myślimy "barbarzyństwo".
Choć w Europie jest tak samo.

Mam cztery lata. Mama czesze mnie przed wyjściem do przedszkola. Nie cierpię tego, mimo że włosy sięgają ledwie za ramiona. Płaczę i marudzę. I tak mam szczęście, bo moje koleżanki z włosami zapuszczanymi "do komunii" chodzą z warkoczami do pasa, a rozczesywanie kołtunów zajmuje ponad godzinę.

Mam siedem lat. Udaje mi się wybłagać na Mamie zgodę na przekłucie uszu. Ból podczas zabiegu jest minimalny, ale później wdaje się stan zapalny. Płatki uszu płoną żywym ogniem, a dziurki częściowo zarastają. Muszę je przekłuć ponownie i to już nie jest takie bezbolesne. I tak mam szczęście, bo moje koleżanki noszą kolczyki od niemowlęctwa, a uszy przekłuwały im siostry zakonne za pomocą zwykłej igły chirurgicznej.

Mam dziesięć lat. Modne są sandałki z gumek. Wszyscy w takich chodzą, to i ja też, chociaż cienka piankowa podeszwa nie chroni przed żwirem i kamykami na podwórku, a elastyczne paski nie trzymają stopy. Wiele z nas - w tym ja - ma wskutek tego wykoślawione kostki, płaskostopie. Już nigdy nie będzie mi wolno nosić wysokich obcasów.

Mam piętnaście lat. Postanawiam po raz pierwszy wyregulować sobie brwi. Po pięciu minutach z pęsetą płaczę rzewnymi łzami, ale pozbywam się włosków między brwiami, z których tak śmiały się moje koleżanki. Od tej chwili co tydzień będę atakować tę okolicę, bezlitośnie wyrywając to, co zbędne.

OD SETEK LAT
Cywilizacja wymaga od nas, byśmy dobrowolnie skazywały się na męki. Woskujemy nogi i okolice bikini, złuszczamy skórę kryształkami soli, masujemy uda bańką chińską, aż robią nam się krwiaki. Wyrywamy sobie część zębów, a do pozostałych przyklejamy druty. Nosimy wysokie obcasy, które zniekształcają nam stopy i tworzą na nich halluksy. Wrzucamy w siebie śmieciowe jedzenie, po czym torturujemy się ćwiczeniami i dietami, żeby ciało było muskularne i jędrne, żeby wzbudzało podziw. Przekłuwamy je, nacinamy, nadmiernie obciążamy. Poddajemy nieustannej presji.

A później dziwimy się, że to ciało, traktowane przez lata jak tworzywo, nagle się buntuje.