4 maja 2014

Nauki przedmałżeńskie


5 rzeczy, które warto przeżyć razem, żeby być jeszcze bliżej.
I wcale nie chodzi o seks.

Miniony długi weekend spędziłam wyłącznie z Nim. Skorzystaliśmy z wolnego czasu i zajęliśmy się sprzątaniem. Pracowaliśmy w pocie czoła, odgruzowując mieszkanie i piwnicę. Między przenoszeniem pudeł a wynoszeniem śmieci miałam dużo czasu na myślenie. I kiedy tak myślałam, to doszłam do jakże banalnego wniosku: że te 12 lat razem nauczyło nas bardzo wiele. Więcej niż jakiekolwiek kursy dla małżeństw.

LEKCJA 1: tęsknienie
Tak jak pisałam ponad rok temu, nasz związek zaczął się odległością. Przez parę lat byliśmy ze sobą głównie duchem, spotykając się raz na parę miesięcy. To nie było proste, bo przecież zwłaszcza na początku byle trzymanie za ręce wydaje się wręcz metafizycznym przeżyciem, a motylki w brzuchu podrywają się do lotu przy każdym spojrzeniu w oczy. Patrząc z perspektywy czasu myślę, że to była bardzo ważna lekcja dla nas jako pary. Nauczyliśmy się funkcjonować osobno, koić tęsknotę na wiele sposobów, znajdować inne sposoby na bliskość poza tak oczywistą bliskością fizyczną. Jeśli kiedyś będziemy musieli na jakiś czas się rozdzielić, to nie zniszczy naszej relacji.

LEKCJA 2: w chorobie i brzydocie
Chory facet w domu to prawie jak leprozorium - a chora kobieta to tragedia narodowa. Dobrze się przekonać, że nawet z wielkim, zakatarzonym nosem, z rwą kulszową czy z szalejącym zatruciem pokarmowym nadal jestem dla Niego tą jedyną. 

LEKCJA 3: na biednie
Nie sztuka cieszyć się życiem, kiedy ma się swobodę finansową. Schody zaczynają się, kiedy trzeba zacisnąć pasa i żyć za 5 zł dziennie czy znacząco obniżyć komfort życia. Niektórzy tego nie wytrzymują. Lepiej dowiedzieć się zawczasu, jak ukochana osoba reaguje na pustki w swojej czy we wspólnej kasie

LEKCJA 4: praca zespołowa
Pośród przesądów ślubnych jest sporo takich, które zakładają walkę o dominację w związku: dwa kieliszki z wódką i wodą, nakrywanie buta skrawkiem sukni, zbieranie pieniędzy. Nie lubię takiego podejścia, bo choć na pewno są pary, u których się to sprawdza, to jednak model równorzędnych relacji przemawia do mnie najbardziej. Rzecz jasna, też często przy różnych okazjach wskakujemy w rolę kapitana i majtka czy szefa i kuchcika, ale ten podział jest zawsze niezwykle płynny. Nie rywalizujemy ze sobą, bo cel mamy wspólny: czy zabieramy się do krojenia pieczarek na sos, czy do wybierania lodówki.

LEKCJA 5: kryzysowo
Bezrobocie, depresja, uzależnienia, utrata pracy, śmierć kogoś bliskiego - mierzenie się z tymi problemami to jedne z najtrudniejszych momentów w naszym życiu. Nie jest łatwo patrzeć, jak ukochana osoba cierpi, zwłaszcza kiedy pomóc możemy nie my, ale jedynie upływający czas. Każdy z takich kryzysów, jaki nas spotykał, wzmacniał to, co jest między nami. Wciąż jesteśmy razem i wciąż patrzymy nie na siebie, ale w tym samym kierunku.

Czy się zgadzacie, czy nie, jak zwykle jestem dla Was - w komentarzach i na Facebooku.