|
Kraków, urodziny i letnie przyjemności, czyli co fajnego przydarzyło mi się w czerwcu.
|
|
1. Małe przyjemności. Gorąca czekolada przed kolokwium. Kiedy się denerwuję, robi mi się strasznie zimno.
2. Małe przyjemności.
Oczekiwałam orzeźwienia i odrobiny witamin - dostałam przesłodzoną
ściemę z soku zagęszczonego. Nie kupujcie tego i nie dajcie się zwieść
napisowi "0% cukru"!
3. Małe przyjemności. Truskawki do śniadania - niewiele jest lepszych rzeczy na sesyjny poniedziałek.
|
|
4. Kraków. Ukwiecony dziedziniec kościoła bernardynek na Poselskiej. 5. Kraków. Podwórko przy kamienicy projektu Szyszko-Bohusza przy ul. Zyblikiewicza 5. 6. Kraków. Lawendowe pole przy Szpitalnej. |
|
7. Wakacje. Przez całą sesję odwalałam niezbędne minimum urodowo-pielęgnacyjne i nie czytałam nic prócz lektur na zajęcia. Zanurzenie się w dobrze znany świat "Taty" Whartona i powrót do ulubionego manicure zadziałały jak balsam na duszę. 8. Wakacje. Kupiłam dwie książki plus grubaśny przewodnik - łącznie ponad 1000 stron. Powinno wystarczyć na 10-dniowy wyjazd... 9. Wakacje. On zrobił listę pubów do odwiedzenia, więc na mnie spadła cała reszta. Jeszcze tylko 3 dni! |
|
10. Urodziny. Pogoda była wymarzona, więc założyłam ulubioną sukienkę. 11. Urodziny. Co jakiś czas kupuję nową gałkę do naszej 12-szufladowej komody. 12. Urodziny. Uszczęśliwiający piknik nad zalewem Bagry: był cydr, był bób, była maca z rozmarynem, bezy, czereśnie i czekoladowe muffiny z malinami. |
Więcej kwadratowych fotek dokumentujących moje codzienne spacery i małe przyjemności znajdziecie oczywiście
na moim Instagramie - w tym bieżącą relację z Londynu. Do zobaczenia!