26 sierpnia 2014

Doskonałe niedoskonałości


Wyciągnij do siebie rękę i ciesz się, że nie jesteś ideałem.

Nikt nie jest doskonały. Banał, prychniesz. Każdy to wie.

Ale jak często patrzysz w lustro i mówisz sobie, że chciałabyś mieć inny nos czy biust? Ile razy patrzyłaś na swoje koleżanki i w duchu zazdrościłaś im wielkich oczu, idealnej cery, zgryzu jak pod sznurek, długich nóg czy choćby paznokci ładniejszych od Twoich? A może marzysz o operacji plastycznej z myślą o tym, że kiedy będziesz już mieć nosek jak Nicole Kidman, Twoje życie w jednej chwili zmieni się na lepsze? 

Mało prawdopodobne. Kompleksy są w Tobie. Tak naprawdę to one, nie nos, niski wzrost czy mały biust, przeszkadzają Ci w cieszeniu się sobą. Być może, jeśli wydasz parę tysiączków, zmieni się Twoje podejście. Ale co, jeśli wtedy zaczną Cię martwić za szerokie biodra albo wpadniesz w czarną rozpacz z powodu kształtu swoich łydek? Tego nie zmienisz.

Ten wpis powstał po tym, jak szukałam zdjęć Scarlett Johansson przed operacją nosa. (To było w czasach "Zaklinacza koni" i wyglądałyśmy wtedy jak siostry.) Znalazłam, ale przy okazji dokopałam się do zestawień zdjęć celebrytek, które poddały swoje nosy podobnej korekcie. Na końcu listy była Lady Gaga, która wyłamała się z wszechobecnego trendu zmniejszania i zwężania chrapek, powiększając swój, już dość pokaźny, kinol. To tak, jakby powiedziała: mam wasze dążenie do ideału w nosie, drogie koleżanki - będę wyglądać jak 110% siebie.

Krótko mówiąc, Gaga ma więcej oleju w głowie niż wszystkie gwiazdki razem wzięte. Kanon urody nie jest wzorcem z Sevres. To, kim jesteśmy, stworzone jest z szeregu cech, które wcale nie są doskonałe, jeśli wziąć je pojedynczo pod lupę. Dopiero zestawienie ich razem czyni mnie mną, a Ciebie Tobą.

Nie chcę przez to powiedzieć, że mam cokolwiek przeciwko poprawianiu urody. Sama to robię! Przedłużam rzęsy, farbuję włosy, noszę obcasy, podnoszę biust odpowiednim stanikiem i zostawiam majątek u dentysty. Nie ma w tym nic złego. Chcę tylko, żebyś zrozumiała jedno: nie możesz być niewolnicą swoich kompleksów. 

Schemat działania jest prosty: jeśli coś Ci się w sobie nie podoba, to zmień to. Jeśli nie da się zmienić, zmień podejście. Zaakceptuj, polub, pokochaj. Możesz znaleźć osoby, które mają podobny problem do Twojego - i dowiedzieć się, że to wcale nie problem, tylko normalna rzecz. (Miałam tak z cellulitem.)

Nie odkryję Ameryki: żeby być szczęśliwa, musisz poczuć się dobrze w swoim ciele. 
Nie masz dokąd z niego uciec, więc lepiej powieś ładne firanki i urządź się wygodnie.

Ilustracja do wpisu pochodzi z musicalu "West Side Story", tak samo jak TA piosenka.