22 września 2014

Te wkurzające detale


Drobiazgi, o które nie warto się obrażać, potrafią boleć latami.

Koleżanka chciała wyprowadzić się z pokoju w wynajętym mieszkaniu. Bardzo jej zależało, żeby jak najszybciej znaleźć kogoś na swoje miejsce i zmienić lokum. Jeden ze współlokatorów skopiował treść jej ogłoszenia na Gumtree, po czym zamieścił jako własne.

Znajomy obchodził urodziny. Zaprosił swoich przyjaciół do knajpy na piwo. Krótkie spotkanie, nic zobowiązującego, brak dress code'u, brak konieczności przynoszenia prezentów. Jedna para nie przyszła - napisali, że nie dadzą rady dotrzeć. Bez przeszkód za to dotarli do kina, a następnie do restauracji na kolację, o czym nie omieszkali napisać na Facebooku.

Dziadek pomógł rodzinie sfinansować budowę domu. Lata później wnuczka wzięła cichy ślub. Dopiero po 3 miesiącach jej ojciec, przy okazji telefonu z życzeniami świątecznymi, powiadomił o tym fakcie swoją siostrę. Reszta rodziny, w tym dziadek-dobroczyńca, dowiedziała się pocztą pantoflową. 

Żadna z tych historyjek nie traktuje o przestępstwie, świństwie, świadomym działaniu na czyjąś szkodę. Współlokator-kopista, para kinomaniaków czy panna młoda mieli pełne prawo zachować się tak, jak się zachowali. Zapewne mieli też własne powody. Mieli prawo. Ale czy powinni byli?

Wielokrotnie słyszałam, że ludzie się na siebie śmiertelnie obrażali o zupełne drobiazgi, przestawali ze sobą rozmawiać z powodu drobnego faux pas. Znam nawet przypadki wieloletnich konfliktów w rodzinie na tle jakiejś niewielkiej sprzeczki. 

Nie należę do osób małostkowych. Łatwo wybaczam. Czy to zaleta?