25 października 2014

Rzeczy, których być nie powinno


- Ja, mmm... ja myślę, że ja będę te automatyczne sekretarki. Są całkiem paskudne - oświadczył.
- Nie możesz być autosekretarki. Co to za Motocyklista Apokalypsy z autosekretarki? Głupi pomysł.
- Wcale nie - odpowiedział urażony Pigbog. - To jest jak Wojna i Głód, i takie. Życiowy problem, nie? Autosekretarki. Nienawidzę cholernych autosekretarek.

Powyższy cytat pochodzi z powieści "Dobry omen". Przytoczona rozmowa toczy się między motocyklistami, którzy w przededniu Armageddonu spotykają Jeźdźców Apokalipsy i postanawiają się do nich przyłączyć. Na potrzeby chwili przyjmują więc imiona określające plagi współczesności.

Wracam do tej książki od czasu do czasu. Ostatnio czytałam ją w tramwaju, a tramwaj to miejsce, gdzie niezwykle dotkliwie odczuwa się dyskomfort wywołany plagami, a właściwie plażkami, które nękają ludzkość. To często drobiazgi, które mają moc chwilowego zmieniania egzystencji w prawdziwe piekiełko.

W książce oprócz wspomnianych były Poważne Obrażenia Cielesne, Wstydliwe Prywatne Problemy, Okrucieństwo Wobec Zwierząt, Rzeczy Które Nie Działają Jak Trzeba Nawet Jak Się Je Łupnie, Bardzo Ważni Faceci, Piwo Bezalkoholowe, Wszyscy Cudzoziemcy A Szczególnie Francuzi, Wdepnąć w Psie Gówno i Faceci Zakopani W Rybach. Czytając to, pomyślałam sobie, że chętnie sama nazwałabym tych czterech motocyklistów. I to tak po kilka razy, ale może zacznę od trzech.

Głupi Właściciele Psów
Ci, którzy adoptują lub nawet kupują psy, po czym zostawiają je na cały dzień zamknięte w mieszkaniu. Albo, co gorsza, w ogrodzie, "bo niszczą wszystko w domu". Jakim idiotą trzeba być, żeby zaopiekować się czującym, myślącym, stadnym stworzeniem, a następnie udać, że ono nie czuje, nie myśli i nie jest stadne?! Ludzie, kupcie sobie rybki, bo jak słyszę zewsząd to rozpaczliwe psie wycie, mam ochotę zaczaić się na Was z jakimś ostrym narzędziem. A potem sama zawyć.

Rajstopy
Gdyby wspomniani motocykliści nosili to paskudztwo, pewnie też wpadliby na ten pomysł. Bo oprócz Normalnych Rajstop (gatunku zagrożonego, acz wciąż spotykanego) które leżą jak trzeba, nie wymagają ciągłego podciągania i sprawiają, że nogi wyglądają zgrabnie i dobrze, a przy tym grzeją - istnieją też paskudztwa, które nie spełniają żadnego z tych warunków. Te czarne niekryjące, na przykład, mają magiczną moc dodawania lat, ale nie w wyrafinowanie dorosły sposób, tylko na modłę podwiędłej emerytki. Albo te wszystkie, którym puszcza oczko od niczego. Idziesz sobie spokojnie ulicą, a nogę masz jak po wizycie w lesie latających sztyletów. Albo te paskudztwa w kolorze "opalonym". Jaki człowiek chciałby mieć opaleniznę w kolorze zszarzałego beżu? Wreszcie, jak moje ślubne pończochy w kolorze "natural", które okazały się niemal białe, a w połączeniu ze skórą trupiosine. Nigdzie, kurczę, nie było napisane, że to zombie natural!

Transport Zbiorowy
Każdy, kto kiedykolwiek trafił do tramwaju w godzinach szczytu, do spóźnionego autobusu w popularnym kierunku albo do pociągu przed długim weekendem, czuł się zapewne tak samo: jak na statku szaleńców. Ponownie cytując Pratchetta, iloraz inteligencji tłumu równy jest IQ najgłupszego jego przedstawiciela podzielonemu przez liczbę uczestników (i jeśli wyszedł Wam z tych obliczeń ułamek, to jak najbardziej właściwy wynik!). Na ograniczonej przestrzeni to zjawisko staje się jeszcze bardziej odczuwalne, zwłaszcza jeśli ktoś - jak ja - ma tendencje do wpadania w panikę pośród tłumu. Albo do omdleń. Tak że - mimo mojego ogromnego sentymentu do kolei i przyjaźni dla krakowskich tramwajów - uznaję zbiorkom za jedną z plag naszych czasów. Samochody zresztą też.

Został do nazwania czwarty Motocyklista Apokalipsy. Czekam na Wasze propozycje!