12 listopada 2014

5 sprawności podróżnika


O umiejętnościach przydatnych w podróży. Specjalnie dla księżniczek.

Byliście w harcerstwie? Ja tylko w zuchach, ale to wystarczyło, żebym wiedziała, czym są sprawności. To takie odznaki - w formie naszywek - które potwierdzają, że się coś umie. W grach RPG nazywa się to skille. Rzecz jasna, harcerz z wieloma sprawnościami czy postać z wieloma skillami są więcej warci od takich, którzy tych umiejętności nie mają.

Miniony weekend spędziłam, jak pewnie wielu z Was, poza domem. Podczas 10-godzinnej podróży nocnym pociągiem do Pragi (na siedząco, niestety) wpadłam na pomysł poniższego wpisu. Miałam dużo czasu na przemyślenia, bo warunki były takie, że usnąć było bardzo trudno. Zrobiłam więc w głowie listę sprawności, które powinna mieć każda księżniczka, kiedy gdzieś się wybiera.

A dlaczego księżniczka? Bo chyba nie ma człowieka, który by nie chciał być obsługiwany na każdym kroku i nie musieć robić nic sam. Choćby czasami. W głębi duszy wszyscy jesteśmy księżniczkami. I trochę Wałęsą. Nie chcem, ale muszem kalać sobie białych rączek przepierką, przewijaniem potomka upapranego po pachy czy zeskrobywaniem grzyba z sufitu. Żadna przyjemność, ale czasem trzeba, bo przecież życie to nie bajka.

Księżniczka Fiona
Pamiętacie narzeczoną Shreka? Mieszkała z nim na bagnisku, a kiedy chciała urządzić kolację przy świecach, po prostu prosiła małżonka o porcję woskowiny. Wiadomo, ogr, one tak mają. W chatce mieli umiarkowany syf, ale Fionie, choć wychowanej w pałacu, wcale to nie przeszkadzało. Miała sprawność, której jej zazdroszczę, kiedy gdziekolwiek się wybieram.

Sprawność Fiony to pewien poziom tolerancji na brud w podróży: samolotowe koce wielorazowego użytku, ukraińskie marszrutki, autokary śmierdzące starym olejem, zapleśniałe prysznice w hostelach czy toalety publiczne przypominające tę z "Desperado" lub z "Trainspotting". Wiem, że czasem bardzo trudno nie umrzeć z obrzydzenia, ale w podróży zazwyczaj nie ma wyjścia. Chyba że jesteście sułtanem Brunei i latacie prywatnym odrzutowcem.

POMOCE: chusteczki antybakteryjne do wszelkich powierzchni wokół. I do rąk.

Calineczka
Postać z baśni Andersena, mierząca zaledwie cal (ok. 2,5 cm). Taki wzrost pozwalał jej załatwiać całą poranną toaletę dzięki jednej kropli rosy. I to ideał, do którego czasem musimy dążyć, kiedy do dyspozycji jest umywalka i półlitrowa butelka wody, a my czternastą godzinę podróżujemy w 30-stopniowym upale.

Mam lekkiego fioła na punkcie mycia zębów i zdarza mi się sięgać po szczoteczkę nawet 5 razy dziennie. Nawet kiedy jestem totalnie padnięta, nie pójdę spać bez mycia zębów. Podobnie mam ze zmyciem makijażu - mogę pomykać bez (patrz: Arielka), zwłaszcza odkąd odkryłam przedłużanie rzęs, ale jak już się wypaćkam, to nie usnę, póki nie zmyję. Wielokrotnie też doceniłam to, jak wielki wpływ na morale ma umycie choćby tzw. końcówek i zakamarków. Nawet w umywalce i nawet kiedy małżonek stoi obok i pęka ze śmiechu na widok ekwilibrystycznych póz. Podsumowując: mycie w kropli rosy to bardzo, ale to bardzo przydatna w podróży umiejętność.

POMOCE: suchy szampon, nawilżane chusteczki, płyn do płukania jamy ustnej, umiejętność włożenia nogi do umywalki bez tracenia przy tym życia.

Śpiąca królewna
Jeśli macie dzieci, to pewnie macie już tę sprawność. Pozostałym wyjaśniam, że chodzi o efektywny sen w dowolnych warunkach, w dowolnej pozycji i w dowolnym miejscu. Wbrew pozorom, da się to w sobie wykształcić. Sceptykom podpowiem, że bezsenność to choroba jak każda inna i można ją wyleczyć, trzeba tylko wybrać się do specjalisty. Poprawa jakości życia, nie tylko w podróży, gwarantowana.

POMOCE: opaska na oczy, stopery do uszu lub słuchawki dokanałowe, podróżna poduszka-rogal, opcjonalnie śpiwór-mumia.

Księżniczka Hermiona
Panna Granger była co prawda czarownicą, a nie księżniczką, ale posiadała umiejętność, którą chciałybyśmy wszystkie podpatrzeć: umiała tak zaczarować torebkę, że ta mieściła w sobie namiot z oprzyrządowaniem, pokaźną biblioteczkę, zapasy jedzenia i mnóstwo ubrań na zmianę. Właściwie przy torebce Hermiony wszechświat przestawał być wszechświatem, a stawał się tylko zewnętrzem torebki.

Umiejętne pakowanie to też duża sztuka, warta co najmniej kilku wpisów, ale tu chciałabym wspomnieć tylko o dostosowaniu metody pakowania do rodzaju podróży. Przykładowo, hołubiona przeze mnie metoda tobołu sprawdza się świetnie, kiedy nie mamy zamiaru niczego wypakowywać po drodze. W przeciwnym razie lepsze jest rolowanie poszczególnych ubrań. W plecaku z kolei najlepiej sprawdza się układanie warstwami. I brak nadmiernego przywiązania do wyprasowanych powierzchni.

POMOCE: internet i hasło "clever packing". Bardzo, bardzo przydatne!

Księżniczka Arielka
Technicznie rzecz biorąc, Ariel też nie była księżniczką. W wersji disneyowskiej wyszła za księcia, a to nie to samo. Była za to syrenką, więc spędzając całe dnie w słonej wodzie, posiadła ważną umiejętność, której wiele z nas niestety nie posiada - umiała przetrwać bez makijażu i perfekcyjnie ułożonej fryzury.

Sama też kiedyś byłam święcie przekonana, że bez makijażu nie mam oczu, za to mam pryszcze, co całkowicie przekreśla moje szanse u płci przeciwnej. Później usłyszałam o pannie, która ciągnęła wielką walizkę na kółkach po piargu, do schroniska. W walizce miała dwa rodzaje lokówek, prostownicę oraz żelazko, a jak cały ten sprzęt podłączyła, to poszła instalacja w całym budynku. Wysiadło światło i nikt nie zobaczył, że bohaterka dnia chodzi w nienagannie odprasowanych ciuchach i fryzurze jak z salonu. Zresztą kogo to obchodzi na szlaku.

Hej, księżniczki! Zdejmujmy tę koronę, kiedy gdzieś się wybieramy. Choćby trzy przystanki tramwajem.