18 listopada 2014

Zupo pospolita, polska


O tym, jak się żyje na diecie zupowej.

W ostatnim hefalumpowym podsumowaniu miesiąca pisałam Wam o tym, że gotuję zupy jak szalona, na akord, jak gdyby zależały od tego losy świata. Zrobiła się z tego prawie dieta zupowa! Prawie, bo to nie dieta, tylko zwyczajne jedzenie zup. Taki mały eksperyment, sprawdzenie, jak długo jesteśmy w stanie żywić się w ten sposób.

Idealne na jesień
Zupa w sezonie jesienno-zimowym to danie doskonałe. Nie dość, że stanowi pełnowartościowy posiłek z dawką witamin i rozgrzewa, to jeszcze bardzo szybko się ją przygotowuje i doskonale odgrzewa. A jako że ostatnio jestem w permanentnym biegu (o czym też niedługo napiszę), to niewiarygodna wartość. Gdyby nie zupa, musielibyśmy musielibyśmy żywić się makaronem z pesto. Na dłuższą metę to nudne, niezbyt zdrowe... i niezgodne z metodą Montignaca.

Z czego zrobić zupę?
W sklepach zwykle spędzam sporo czasu, bo pilnie studiuję etykiety. Dlatego nie sięgam po zupy w proszku - zawierają mnóstwo niepotrzebnych dodatków zagęszczających czy dodających smaku. Fu. Za to cenię sobie pasteryzowane półprodukty w kartonie - przetarte pomidory czy czysty barszcz stanowią dobrą bazę do dalszych przeróbek, pod warunkiem, że prócz warzyw nic tam nie ma. (Chociaż i to potrafi wprowadzić błąd - krem brokułowy w kartonie z Horteksu ma skład praktycznie taki jak ten, który wychodzi spod mojej ręki, a smakuje obrzydliwie.) Często sięgam też po warzywa mrożone (szczególnie groszek, brokuły, fasolkę szparagową, szpinak) lub takie w puszce (głównie strączkowe: soczewicę, ciecierzycę, fasolę). Ale nawet jeśli gotujecie ze świeżych składników, zrobienie zupy-kremu zajmuje jakieś 20 minut.

Sposób na szybką zupę
Nie będę podawać Wam dokładnych przepisów, bo większość zup robię na oko. Roztapiam w garnku łyżkę masła, podsmażam pokrojoną w piórka cebulę, dorzucam główny składnik, podduszam, zalewam bulionem, ewentualnie gotuję do miękkości, miksuję na krem, czasem zabielam słodką śmietanką albo jogurtem. Nie zagęszczam mąką ani zasmażką, czasami dodaję małego ziemniaka, ale zazwyczaj cebula załatwia sprawę.

Nie zawsze jest różowo
Jedyną trudnością przy żywieniu się zupami jest fakt, że On ma uczulenie na kilka bardzo popularnych w Polsce warzyw. Ostatnio po pomidorowej zamawianej na telefon cierpiał przez pół dnia, bo część pomidorów dla oszczędności zastąpiono dużą ilością marchewki. Życie z alergikiem nauczyło mnie jednak unikać tego, co biedaka uczula. Omijam składniki tak oczywiste jak rzeczona marchewka czy seler, nie mogę jeść uwielbianego kremu z kukurydzy, a z zieleniny do posypania zupy używam tylko koperku.

Mimo to polecam z całego serca! Zupy są zdrowe, lekkostrawne i po prostu pyszne. Pewnie w dodatku odchudzają, czego nie mam czasu sprawdzić - zawsze przypominam sobie o wadze w takich momentach jak teraz, w tramwaju. Jednak jeśli też chcielibyście spróbować, jak to jest na diecie zupowej, niżej znajdziecie nasze menu. Gwiazdką zaznaczyłam te zupy, które jedliśmy w ciągu ostatnich tygodni. Zainspirujcie się i... smacznego!

ZUPY ŻÓŁTE:
- vichyssoise - francuska z porów i ziemniaków *
- cebulowa - krem na białym winie
- cytrynowa z mlekiem kokosowym
- curry z soczewicą i ananasem *

ZUPY CZERWONE I POMARAŃCZOWE:
- pomidorowa z makaronem *
- krem z pieczonej papryki
- krem dyniowy
- krem z batatów
- barszcz z krokietami *

ZUPY ZIELONE:
- krem groszkowy *
- krem brokułowo-szpinakowy *
- ogórkowa

ZUPY POZOSTAŁE:
- krupnik
- żurek
- grzybowa z makaronem *
- serowa z grzankami czosnkowymi
- azjatycki ramen *