21 grudnia 2014

5 decyzji, które zmieniły moje życie


Czasem wystarczy drobiazg, żeby zmienić całe życie.

Koniec roku to czas, który sprzyja podsumowaniom i nowym planom. Ja w tym roku zrobiłam podsumowanie nie tylko ostatnich 12 miesięcy, ale i całej dekady. Przyjrzałam się planom, marzeniom i postanowieniom, jakie robiłam na przestrzeni tych lat.

I doszłam do ciekawego wniosku. To, kim jestem teraz, ukształtowały nie te szeroko zakrojone i drobiazgowo zaplanowane działania, ale drobiazgi, których wpływ widzę i doceniam dopiero teraz. A dlaczego Wam o tym piszę? Bo to rzeczy, które każdy może dla siebie zrobić, żeby zmienić swoje życie na lepsze.

To oczywiście nie znaczy, że musicie robić dokładnie to co ja. Ale doceńcie moc zmiany, jaką mają w sobie drobiazgi.

WYPROWADZKA
Fajnie jest mieszkać w domu, w którym tata gotuje, mama prasuje, a śmieci wynoszą się same, prawda? Nie wiem, bo mnie się to nigdy nie zdarzyło - zawsze miałam swoje obowiązki i nie było dla mnie zaskoczeniem, że czyste skarpetki nie zwijają się same w kłębuszki po praniu. Ale i tak dopiero po wyprowadzce z domu ogarnęłam ogrom tej skomplikowanej maszynerii, jaką jest prowadzenie domu. Patrząc z perspektywy czasu, to była świetna decyzja. Nauczyła mnie samodzielności i organizacji - umiejętności, które moi rówieśnicy, wciąż mieszkający z rodzicami, mają dopiero przed sobą.

RUDOŚĆ
Jeśli zmiana koloru włosów wydaje Wam się zmianą, która nie może mieć wpływu na całe życie, poczytajcie Tattwę. Dziewczyna dobrze tłumaczy, czemu czuje się inaczej w każdym kolorze włosów, jaki wybiera. Mnie rudy pomaga być asertywną, dodaje pewności siebie i siły przebicia. Bo, wbrew wrażeniu, które sprawiam, wcale nie jestem pewna siebie ani przebojowa. Za to dobrze udaję i taką mnie widzą inni, więc to się samo kręci.

TANIEC
Zaczęłam tańczyć w dość trudnym momencie mojego życia. Gdyby nie ten obóz taneczny, na który napaliła się moja, wtedy już tańcząca, Siostra, może nie pisałabym teraz do Was. Albo pisałabym o walce z jakąś paskudną, psychosomatyczną chorobą. Bo tylko taniec sprawił, że nie zachorowałam na prawdziwą depresję czy nie zajęłam się katowaniem swojego ciała i modlitwami do Any anoreksji. Wpływ aktywności fizycznej na samopoczucie jest nie do przecenienia. Mnie to dodatkowo pozwoliło popracować nad postawą, wyrzeźbić talię i polubić swoje ciało, zaakceptować jego niedoskonałości.

OKULARY
Poza oczywistym polepszeniem jakości życia, jakie niesie za sobą kupno okularów korekcyjnych (nareszcie mogłam wsiąść do właściwego tramwaju, bo wcześniej zdarzało mi się pomylić 18 z 19 i wylądować zupełnie gdzie indziej niż chciałam), to naprawdę była rewolucja. Po kilku próbach udało mi się dobrać oprawki, które sprawiają, że wyglądam na tyle lat, ile mam. Pewnie, fajnie jest być proszoną o dowód w wieku 30 lat, ale to się wiąże również z "tykaniem" w sklepach, protekcjonalnym traktowaniem w urzędach i odbieraniem pouczeń od starszych pań w tramwajach. Z okularami jest magia: zakładam i pstryk, jestem dorosła, poważna i profesjonalna.

BRAFITTING
Tak chyba wychodzi w tym wpisie, że się obnażam przed Wami - chociaż tyle, że słownie, a nie wizualnie. Nie pamiętam, ile miałam lat, kiedy zdecydowałam się na dobrze dobrany biustonosz. Dwadzieścia pięć? Jakoś tak. Zanim to się stało, uważałam, że jestem płaska jak deska. I że jedyne, co może mi pomóc, to gruba warstwa gąbki na klatce piersiowej.

W tym pierwszym było trochę racji, bo późno zaczęłam dojrzewać i jeszcze w ósmej klasie podstawówki koledzy wołali za mną "deska-Tereska". Wtedy pod wielkimi bluzami od Taty nosiłam staniki-zerówki i garbiłam się, żeby nikt nie zauważył, jaka jestem płaska. Trzeba było prawie 10 lat i dobrej brafitterki, żeby mi uświadomić, że noszę 60E, a nie 75A z push-upem. I że to wcale nie jest mały biust, a najzupełniej średni, przeciętny i proporcjonalny. Za tym poszła większa pewność siebie i znacznie lepsze samopoczucie. Myślę, że On też odetchnął, bo przestałam ciągle truć, że nie mam biustu.

Ciekawa jestem, czy Wy też przeżyliście takie życiowe rewolucje za sprawą drobiażdżków. Podzielicie się swoimi historiami, prawda? Nie bądźcie tacy.