31 stycznia 2015

Hefalump #6


Indyk w pieluchach, buddyzm i biżuteria, czyli zdjęciowe podsumowanie stycznia.

#NewIn

Ze względu na okres poświąteczny i nadchodzący wyjazd nie byłam w tym miesiącu zbyt aktywna zakupowo. Zaopatrzyłam się w drobiazgi: naszyjnik z kryształkami, szczotkę do włosów Tangle Teezer w wersji podróżnej (dotychczas woziłam ze sobą tę zwykłą i kolce jej się trochę powyginały), no i przewodnik po Sri Lance, który właśnie zgłębiam, racząc Go co jakiś czas ciekawostkami w rodzaju "a wiesz, że podobno nie można robić zdjęć posągom Buddy? ale napisali to pod zdjęciem posągu Buddy...".



#Food

Pierwsze zdjęcie przedstawia potrawę zwaną "one-pot-pasta". Zmyślna rzecz - wrzuca się surowy makaron do bulionu z dodatkami i gotuje do momentu, w którym makaron jest al dente, a bulion staje się gęstym sosem.

Drugie zdjęcie to niesłychanie skomplikowane w przygotowaniu danie nowoczesnej kuchni arabskiej, ochrzczone przeze mnie "indykiem w pieluchach". Nazwa od ciasta filo, które na surowo przypomina cieniutkie tetrowe pieluszki.

Zdjęcie trzecie - trdelnik. Kiedy jesteśmy w okolicy krakowskiego dworca, zawsze zachodzimy na ulubione ciasto kominowe. Moja ulubiona wersja to ta z kajmakiem!



#BeenThere

Tradycyjnie w tym zestawie pojawia się cudzy kot, ale tym razem trafił na główne zdjęcie do wpisu.

A ja odwiedziłam ponownie Face & Body Institute - mają tam taką przyjemną fototapetę, która przenosi w inny świat. I kanapy typu Chesterfield, kryte kremowym zamszem. Co tu mówić, jestem zakochana.

Drugie zdjęcie to kanapa w Cafe Szafe. W szafie.

Trzecie to Bonjour Cava na Piłsudskiego, której wystrój na pewno spodoba się zarówno roweromaniakom, jak i książkofilom.

#Me

Mam strasznie głupią minę na tym zdjęciu, ale to miała być dokumentacja 3 tygodni walki z Apaczem na twarzy. Udane, dodam, bo chociaż jestem różowa jak Świnka Piggy, to jest jednak mój naturalny kolor skóry, zwłaszcza w łazienkowym świetle.

Bransoletkę dostałam na Gwiazdkę i się z nią nie rozstaję. Nigdy bym nie przypuszczała, że tak mi się spodoba delikatna biżuteria.

Zawsze, kiedy moje włosy mają dobry dzień, czuję nieodpartą chęć, żeby zrobić sobie selfie. Po czym ono wychodzi tak jak to. Czas pogodzić się, że nie będę modelką, nawet włosową.


Styczniowe wpisy na blogu:

Wyzwanie książkowe na 2015
Wyzwanie filmowe na 2015
Plany noworoczne + piękna skóra na celowniku

Wirtualne sprzątanie
Życiowy niezaradnik
Mity o jedzeniu

Językowo: ulice w Krakowie
Związkowo: czy ślub jest nieodwołalny?
Zakupowo: na czym warto oszczędzać?

Zdjęcia z Londynu: ARCHITEKTURA i 6 NAJLEPSZYCH PUBÓW

Tradycyjnie zachęcam do obserwowania mnie na Instagramie i bloga na Facebooku. Do zobaczenia!