13 stycznia 2015

Życiowy niezaradnik. Czego nie umiesz robić?


Pora na wstydliwe wyznania!

Niedawno oglądaliśmy serial, w którym bohaterowie przyznawali się - nie bez wstydu - do nieporadności w różnych codziennych sprawach. Jeden nie umiał robić prania i nawet skarpetki czyścił chemicznie, drugi nie potrafił posługiwać się linijką.

Serial serialem, a życie życiem - pomyślałam. Dorosły, samodzielny finansowo człowiek nie jest przecież w stanie żyć bez pakietu podstawowych umiejętności życiowych! Sama śmiałam się kiedyś z opowieści kolegi, do którego współlokatora podczas studiów co weekend przyjeżdżała mama, żeby umyć za niego naczynia ze wszystkich 21 posiłków oraz posprzątać pokój i łazienkę. Przywoziła mu nawet 7 gotowych zestawów ubrań, każdy w osobnej reklamówce, podpisanej dniem tygodnia!

Po rozmowie z Nim przestałam się śmiać z serialu i ze wspomnianego współlokatora. Bo chociaż wyprowadziłam się od rodziców prawie dekadę temu, od lat wypełniam sobie PIT-y, potrafię zapleść warkocz z dowolnej liczby pasm, kroję cebulę jak masterchef, a nawet umiem jeść pałeczkami i wyznaczać kąt prosty na co najmniej trzy sposoby... to przecież też nie opanowałam co najmniej kilku rzeczy, które uznawane są za kluczowe życiowe umiejętności!

On wymógł na mnie obietnicę, że nie zdradzę, czego nie potrafi, ale za to przyznam się do tego, czego sama nie umiem.

No więc...

NIE POTRAFIĘ OTWIERAĆ BANANÓW
Nie, że tak w ogóle, ale bez noża ani rusz. Normalny człowiek łapie banana, odłamuje końcówkę i ściąga skórkę. Mnie odłamanie końcówki się po prostu nie udaje, najczęściej wygina się i robi rozpaćkana.

NIE UMIEM ROZPALAĆ OGNIA
Ci z Was, którzy byli w harcerstwie albo wychowywali się w domach z piecami kaflowymi, parskają teraz z lekceważeniem. Ognisko, kominek, piec - to dla mnie czarna magia. Na szczęście mam od tego ludzi. Przy okazji, rąbać drewna też nie potrafię, choć próbowałam. Przerasta mnie to.

NIE WIEM, JAK GRAĆ W PIŁKĘ
Ogarniam, co się dzieje na boisku podczas meczu, ale lepiej nie dawać mi piłki. Nie potrafię serwować w siatkówkę ani kopać do bramki. Zapewne zapomniałam już, jak kozłować i rzucać z dwutaktu. Przypuszczam, że odbicie piłki tenisowej też by mnie przerosło. Jedyna piłka, z jaką sobie kiedykolwiek radziłam, to ta w grze w dwa ognie, bo wystarczyło przed nią uciekać.

A czego Wy nie umiecie? To może być cokolwiek: pływanie, jazda na rowerze, wiązanie butów, korzystanie z mapy, zapinanie stanika na plecach, obsługa odkurzacza...