26 lutego 2015

Podróż poślubna. Dokąd i po co?


Inspiracje na wymarzony wyjazd we dwoje.

Po co jechać na "hanimun"?


Zwyczaj podróży poślubnej (tzw. miesiąca miodowego) powstał w XIX wieku jako okazja do odwiedzenia krewnych i znajomych, którzy nie mogli przybyć na sam ślub. Formę, jaką znamy obecnie, czyli wyjazdu we dwoje na radosne leniuchowanie, hanimun przybrał w okresie przed I wojną światową. 

Jaki był cel takich wyjazdów? Zasadniczo chodziło o konsumpcję małżeństwa w spokojnych warunkach, bez widzów oglądających zakrwawione prześcieradła czy wręcz uczestniczących w pokładzinach. Oraz o to, żeby młodzi poznali się i "dotarli" w pięknych okolicznościach przyrody. Oraz o to, żeby odpoczęli po stresującej organizacji hucznej imprezy.

Na szczęście świat się zmienił.


Nowożeńcy nie są już obcymi sobie ludźmi, a zżytą parą, która zazwyczaj ma za sobą kilka lat regularnych spotkań na randkach... lub przy śniadaniu. Wiek inicjacji seksualnej też mocno się obniżył. Kryzys światowy i minimalizm spopularyzowały model ślubów skromniejszych, takich, po których wcale nie trzeba brać kilku tygodni urlopu, żeby odetchnąć i nie musieć nic. 

Obecnie podróż poślubna to jeden z tych aspektów ślubu, które w wyobraźni zbiorowej mają jedną słuszną formę. Tak jak suknia powinna być długa, suta i ozdobna, tak miesiąc miodowy to tropikalna plaża na tle zachodu słońca. Niektórzy łaskawie dopuszczają zamianę plaży na wieżę Eiffela, bo jednak Paryż bliżej. 

A przecież w tym schemacie zupełnie nie odnajdą się pary, które nie cierpią latać samolotem, nad plaże przedkładają malownicze pagórki, wolą duże miasta od małych czy które lubią wspólnie uprawiać sporty. Dla tych nowożeńców stworzyłam poniższą listę. Po nietypowym ślubie pora na nietypowe wakacje!

5 nieoczywistych kierunków na podróż poślubną



Foto: Roberto V.

PRAGA

Idealny pomysł dla tych, którzy nie chcą lub nie mogą latać samolotem. Połączenie kolejowe Polski z Pragą jest wygodne i bezpieczne, a kuszetka kosztuje mniej niż samolot. Można też dojechać samochodem, jeśli mieszkacie na południu kraju. Idealnym terminem jest według mnie wczesna wiosna - wtedy miasto rozkwita. Ale i jesień to dobry pomysł.

Przyjemnie będzie zgubić się we dwoje w którymś z uroczych zaułków Starego Miasta albo urządzić sobie piknik na porośniętym jabłoniami wzgórzu Petrin. A jeśli się zmęczycie, przysiądziecie w jednym z zacisznych pubów nad świeżym lokalnym piwem albo zwiedzicie zamek lub galerię malarstwa.

Foto: Wong Mei Teng

WENECJA

Dla wielbicieli niewielkich miast i pysznego jedzenia. Moim zdaniem Wenecja stanowi doskonałą alternatywę dla Paryża, który - choć piękny i romantyczny - jest też wielki, męczący oraz stanowi chyba najbardziej ograny kierunek na hanimuny na świecie. W Wenecji ludzi jest mniej, a atmosfera i jedzenie równie pyszne.

Przejażdżka we dwoje gondolą czy, w wersji ekonomicznej, tramwajem wodnym, wydaje mi się nawet bardziej nastrojowa niż sesja zdjęciowa na tle wieży Eiffela, gdzie w kadr włazi kilkadziesiąt par młodych z całego świata. Niespieszne spacery wśród weneckich kamieniczek poprzedzielanych kanałami, z częstymi przystankami na gelato, espresso czy kawałek pizzy, pozwolą Wam się nacieszyć sobą bez konieczności leczenia odcisków i pęcherzy na stopach.

Foto: Nina Briski

BARCELONA

Miasto świetne dla tych, którzy chcą mieć 2 w 1: plażę i zabytki. Niedaleko stąd do kurortów na hiszpańskim Costa Brava, a samo miasto Gaudiego też ma wiele do zaoferowania. Imprezowicze rzucą się tu w wir nocnego życia, spacerolubni zedrą podeszwy na odkrywaniu tajemnic dzielnicy gotyckiej, sportowcy zaszaleją na falach, a wrażliwych na sztukę zachwycą oryginalna architektura i liczne galerie sztuki.

Barcelona ma dodatkowy plus dla wielbicieli owoców morza sparowanych z dobrym winem. Krewetki i cava Was zachwycą! A na deser wpadnijcie do Muzeum Czekolady.

Foto: Dirk Paessler

ISLANDIA

Dla ciepłofobów i przyrodolubnych hipsterów. Temperatury na Islandii trudno zaliczyć do tropikalnych, ale wyspa ma do zaoferowania inne atrakcje. Można zwiedzać ją konno, jak dwuosobowa Drużyna Pierścienia. Albo tradycyjnie, samochodem - wystarczy 10 dni, żeby objechać całość dookoła.

Ponad setka wulkanów, wodospady, gejzery i gorące źródła co krok, pola lawy i lodowce - to wszystko sprawia, że Islandia jest obłędnie piękna. Widoki zapierają dech w piersiach. To nie miejsce na gnuśne leniuchowanie, a raczej okazja na aktywną wyprawę we dwoje. Niepowtarzalną i absolutnie niezapomnianą.

Foto: Michael & Christa Richert

BAŁTYK

Na koniec miejsce, o którym rzadko myślą polscy nowożeńcy. A szkoda, bo polskie morze jest bardzo niedoceniane. Łatwo się tam dostać - zwłaszcza teraz, kiedy do Gdańska kursuje Pendolino, a bilety można kupić w promocji. W dodatku poza sezonem nad Bałtykiem panuje cisza i spokój - idealne warunki, żeby nacieszyć się sobą i spędzić trochę czasu we dwoje. Luksusowych hoteli z widokiem na morze, basenem i rozbudowaną ofertą spa też nie brakuje. Nic, tylko wybierać!

Rzecz jasna, jeśli chcecie się wygrzać pod palmami, lepiej wybrać tropiki. Ale jeśli zależy Wam na romantycznych spacerach po plaży, warto przemyśleć którąś z nadmorskich miejscowości - mniejszą lub większą, w zależności od Waszych upodobań. 


Nie chcesz przegapić nowych wpisów? 
Obserwuj blog na Facebooku lub przez Bloglovin!