13 kwietnia 2015

Jesteś piękna czy przeciętna? Ty decydujesz


Jakimi słowami witasz siebie co rano?

Był piękny, słoneczny poranek. Robiłam właśnie zdjęcia do nowego wpisu na blog, kiedy w ekranie telefonu zobaczyłam swoje odbicie. "Co za ryj" - pomyślałam bezwiednie.

Gdybym takim tekstem przywitała się z przyjaciółką, pewnie obraziłaby się na mnie do końca życia. I miałaby rację, bo trudno sobie wyobrazić bardziej pogardliwy, nieprzyjazny tekst. Mimo to nie mamy problemu - my, kobiety - z tym, żeby same siebie traktować jak wrogów. Ręka do góry, która z Was patrząc w lustro NIGDY nie pomyślała o sobie czegoś nieprzychylnego. Tylko szczerze!

Czarodziejska różdżka

Kiedy mówisz sobie "rany, ale mam beznadziejne włosy", to działa jak magia: nagle rzeczywiście masz beznadziejne włosy. Są takie w Twoich oczach i nie ma siły, żeby inni widzieli je inaczej. Każdy komplement obrócisz przeciwko sobie, w najlepszym przypadku uznając go za słaby żart, a w najgorszym za litość.

Jasne, każdy miewa złe dni. Możesz być pewna, że nawet kobieta, którą uważasz za skończony ideał - Anja Rubik, Marta Żmuda Trzebiatowska, Charlize Theron, Monica Bellucci, Aishwarya Rai, a nawet wszystkie do kupy Miss World i Miss Universe - czasem patrzy na siebie i myśli o swoich włosach, nogach, nosie czy ustach dokładnie to samo co Ty. Ale piękno tych kobiet polega nie na tym, że są piękne według jakichś odgórnych standardów, tylko że takie się czują.

Wybierz piękne

Niedawno pewna firma kosmetyczna zorganizowała w kilku miastach na świecie akcję reklamową, w ramach której oznaczono drzwi wejściowe do stacji metra tabliczkami z napisami "Piękne" i "Przeciętne". Ukryte kamery filmowały reakcje kobiet, które korzystały z tych drzwi codziennie. Przyznanie się przed całym światem i nieznajomymi przechodniami, że czują się piękne, dla wielu okazało się tak trudne, że wolały wybrać drzwi dla przeciętniaków. Co ciekawe, wchodziły nimi także kobiety obiektywnie urodziwe, szykownie ubrane, wyglądające na pewne siebie i swojej wartości. 

Zastanowiłam się krótko nad tym, jakiego wyboru sama bym dokonała. Przykro było stwierdzić, że też poszłabym za większością. Dlaczego? Przecież akceptuję siebie, lubię swoje ciało i zazwyczaj z uśmiechem patrzę w lustro. Ale nigdy nie określiłabym siebie jako pięknej, bo to słowo zarezerwowane dla prawdziwie klasycznych piękności. Kobiet z regularnymi rysami i harmonijnymi ciałami, które bez pomocy makijażu i bielizny modelującej mogłyby służyć starożytnym rzeźbiarzom za modelki. Krótko mówiąc, daleko mi do mojego własnego ideału piękna. We własnych oczach, z tym moim perkatym noskiem, podłużną twarzą, piegami i za dużymi uszami, mogę co najwyżej wyglądać ładnie.


Szklanka do połowy pełna

Poczucie piękna jest kwestią optyki, jaką przyjmiesz. Małe oczy mogą mieć piękny odcień zieleni, zadarty nosek stanowi ideał w większości klinik medycyny estetycznej, a kobiety na całym świecie wstrzykują sobie i wszczepiają różne rzeczy w policzki, żeby mieć wystające kości policzkowe. 

Obiektywnie większość z nas jest przeciętna. Jednocześnie możemy być piękne we własnych oczach, nawet jeśli ważymy kilka kilo za dużo, a naszym włosom czy nogom daleko do obecnie obowiązującego ideału. Ideał się może zmienić. My wciąż będziemy sobą.

Zapytałam o te drzwi kilka znajomych kobiet: mamę, siostrę, koleżanki z pracy. Większość odpowiedziała "pewnie, że wybrałabym >piękne". To chyba dobry znak!