20 kwietnia 2015

Kwiecień Bez Zakupów: tygodnie 2-3


Za mną 2/3 eksperymentalnego kwietnia bez zakupów. 
Jak minęły mi ostatnie 2 tygodnie?

Mam wrażenie, że zakupowy post zaczyna przynosić efekty. Ale po kolei... Na co wydaję pieniądze?

❂ JEDZENIE 

Wielu z Was trudno było uwierzyć, że nie zamierzam kupować jedzenia. Jednak dla mnie wizyta w spożywczaku potrafi być równie przyjemna jak ta w drogerii. Uwielbiam buszować wśród półek z herbatą czy w lodówkach, bo zawsze znajdę jakąś nowość, której chciałabym spróbować. A przecież miałam szukać przyjemności innych niż "mieć"!

Dlatego zakupy zostawiam Jemu - wiem, że nie wrzuci do wirtualnego koszyka niczego, co nie byłoby naprawdę potrzebne. Mimo to zdarzyło mi się samej kilkukrotnie odwiedzić spożywczaki, jednak za każdym razem kupowałam wyłącznie rzeczy w danym momencie niezbędne, których nie mogłam zamówić online. Nie omijałam przy tym kuszących stoisk z drobiazgami do domu - przeciwnie, wystawiłam na próbę swój zdrowy rozsądek i silną wolę, przeglądając ofertę i decydując się niczego nie kupić, bo ładne, bo tanie, bo może kiedyś się przyda.


❂ URODA 

Nie wiem właściwie, jak klasyfikować wydatki tego typu. Z całą pewnością nie są to zakupy, ale trudno nazwać je rzeczą niezbędną. W każdym razie, odwiedziłam moje ulubione FBI na umówioną jeszcze w marcu regulację brwi.

Skończył mi się też krem do twarzy, ale tu dzięki pomocy Sophie i jej zapasom kosmetycznym zdołałam uniknąć zakupu nowego. Poza tym udaje mi się omijać drogeryjne pułapki, co zresztą okazuje się zaskakująco proste - od dawna przecież kupuję tylko niezbędne kosmetyki i to dopiero wtedy, kiedy stare się skończą.


❂ CZAS WOLNY 

Zgodnie z założeniami, poszukuję darmowych lub możliwie tanich sposobów na przyjemne i rozwojowe spędzanie wolnego czasu. Pomysły na nie zebrałam w tym wpisie, ale ciągle odkrywam nowe. Przez ostatnie 2 tygodnie ani razu nie potraktowałam zakupów jako rozrywki.

Mam za sobą spotkania z fajnymi ludźmi (babskie #razwmiesiącu z Nadine, Sophie i Martą, blogerski Smok Blog i wyprawę do gliwickiej palmiarni z przyjaciółką), internetową lekcję gotowania we własnej kuchni (rezultat widzieliście na moim Instagramie - zrobiłam stek!), kilka spacerów i jeden wieczór w domowym spa. Nieprzerwanie też czytam, korzystając z tanich oraz darmowych e-booków, a także papierowych książek pożyczonych od znajomych albo kupionych przed rozpoczęciem projektu.

Do kategorii "zakupów" nie wliczam opłat za podróż do i od rodziców (dwa razy) czy biletów wstępu (Palmiarnia). Na liście znalazły się jednak wizyty w restauracjach, choć nie są to faktyczne zakupy.


ZAKUPOWY BILANS

8-20 kwietnia

    • chusteczki (9 kwietnia)
    • sok pomarańczowy (11 kwietnia)
    • mus jabłkowy - składnik ciasta (13 kwietnia)
    • chusteczki (15 kwietnia)
    • kolacja z przyjaciółkami (15 kwietnia)
    • herbata na Smok Blog (16 kwietnia)
    • papilotki do muffinów i serek - składnik ciasta (16 kwietnia)
    • obiad z przyjaciółką (19 kwietnia)


Do końca eksperymentu zostało mi 10 dni, a ja już widzę jeden efekt: dużo rzadziej myślę "chciałabym mieć", "chciałabym kupić". Wystawy w sklepach interesują mnie tak samo jak ładne elewacje budynków czy fajne psy na ulicy - czyli czysto estetycznie. Można powiedzieć, że wystarczyły 3 tygodnie świadomego rezygnowania z zakupów, żeby stłumić pragnienie posiadania i przestawić się na myślenie bardziej przeżyciowe.

Czy na długo? Zajrzyjcie do mnie 1 maja po podsumowanie!