29 kwietnia 2015

Śmieszne błędy językowe


Tak patrzy kot, kiedy człowieki się zaśmiewają. 
A potem miauczy niegramatycznie.

Są ludzie, którzy mają słuch absolutny i są tacy, którzy mnożą w pamięci sześciocyfrowe liczby. Ja jestem wrażliwa na słowa. Na szczęście internet wyleczył mnie z nadwrażliwości, bo w przeciwnym razie musiałabym spędzać życie z opadniętymi rękami. Oduczyłam się też poprawiać innych (nie bez trudności, bo czasem aż mnie swędzi, jak ktoś napisze "także" zamiast "tak że", a robi to cała rzesza moich znajomych). 

A niektóre błędy mnie po prostu bawią. Bo przecież lepiej się śmiać niż płakać.


NARZĘDZIE ZAMIAST CELU


Celownik liczby mnogiej to jedyny przypadek, od którego nie ma wyjątków i który każdemu odmiennemu rzeczownikowi daje identyczną końcówkę -om. Ale ludzie często o tym nie wiedzą i zamiast -om piszą -ą. I zamieniają tym samym celownik (komu, czemu?)  na narzędnik (kim, czym?). Całe zdanie zyskuje nowe, komiczne znaczenie, z którego wynika, że czynność wykonywaliśmy przy użyciu czegoś.  

Klasyczny przykład to zdanie, w którym autor wyznaje, że rozwiózł zaproszenia ślubne "ciotką, kolegą i kuzynką". Aż kusi, żeby spytać, którym z tych pojazdów jechało się najwygodniej. 

IMIESŁOWY


A konkretnie jeden ich typ, zakończony na -ąc, czyli przysłówkowy współczesny. Ich komediową moc dostrzegli już dawno twórcy słuchowiska "Z pamiętnika młodej lekarki". Niektóre połączenia są po prostu bezbłędne, a śmieszą z tego samego powodu, co zdania z narzędnikiem zamiast celownika: bo wynika z nich zupełnie coś innego niż zamierzał autor.

Mistrzami są niektórzy znani blogerzy (bez nazwisk), którzy wyznają na przykład, że jadąc do miasta zepsuł im się rower. Biedny rower. Pewnie dlatego, że jechał sam.

KONTAMINACJE FRAZEOLOGICZNE


Brzmi arcymądrze, ale "kontaminacja" znaczy po polsku to samo co po angielsku i po łacinie: zanieczyszczenie. W przypadku frazeologii chodzi o pożenienie dwóch (lub więcej) związków frazeologicznych, a takie połączenia bywają naprawdę przezabawne. Pamiętacie Violę z serialu "BrzydUla"? Piła żelazo póki gorące, wpychała się między bułkę a zakąskę, ale nigdy nie grała na dwa ognie. Do teraz śmiejemy się z jej tekstów, a niektóre stały się wręcz kultowe.

KONDON


Nie wiem, czy komuś się prezerwatywa kojarzy z pontonem (funkcja ratunkowa), czy może z tamponem (oba mają zastosowanie, bądź co bądź, wewnętrzne), ale kiedy ktoś mówi zupełnie poważnie "kondon", to z najwyższym trudem powstrzymuję śmiech.


Ą Ę, CZYLI NADMIERNA ELEGANCJA


To się wiąże z "kondonami", bo przecież dużo prościej byłoby użyć oficjalnego słowa "prezerwatywa" albo z żołnierską szczerością poprosić o "gumkę". Ostatnio czytałam o pani, której dziecko wymaga "nieustannej audiencji". Inna stwierdziła, że jej kot "wykazuje się ignorancją" wobec nielubianej karmy. Jedna z moich cioć, kiedy gotuje obiad, mówi zwykle: "preparuję barszczyk z krokiecikami". A w tramwaju nie dalej jak dzisiaj usłyszałam "nie toleruję takich ludzi", w kontekście rozmowy o niemyjących się pasażerach.

Wszelkie te -cje i -izmy często zastępują nam słowa dobrze znane, kiedy chcemy wyrazić się bardziej wykwintnie - i dobrze, pod warunkiem, że używamy ich właściwie. W przeciwnym razie wychodzimy na idiotów. Albo śmieszymy Olgę.


Powyższa lista na pewno nie wyczerpuje tematu. Spróbujmy uzupełnić ją razem. Podobno wystarczy minuta śmiechu, żeby żyć 5 minut dłużej. No, to co Was bawi?