1 maja 2015

Kwiecień bez zakupów - podsumowanie


Mój miesiąc bez zakupów dobiegł końca. Czy przyniósł zamierzony efekt? 

Eksperci nie są zgodni co do tego, ile czasu potrzeba na utrwalenie nawyku. Zazwyczaj trwa to od 3 tygodni do 2 miesięcy - po tym czasie czynności, jakie wykonujemy, bądź schematy myślenia, stają się bardziej zautomatyzowane i odruchowe. Oczywiście, wszystko zależy od poziomu trudności nawyku: łatwiej przywyknąć do picia szklanki wody co rano, dużo trudniej do robienia stu brzuszków.

Już ostatnio pisałam, że widzę zmianę w swoim myśleniu. Na myśl o zakupach czuję spokój i ulgę, tak jak kiedy myślę o zdanej maturze czy zakończonych studiach, ale też radość, tak jak kiedy zastanawiam się, dokąd pojechać na wakacje. Minęły czasy panicznego miotania się po centrach handlowych w poszukiwaniu konkretnego ciucha, który wypełni wielką wyrwę w mojej szafie i pozwoli pomyśleć "wreszcie mam się w co ubrać".

WANNAHAVE zamiast MUSTHAVE


W kwietniu dzięki niekupowaniu udowodniłam sobie, że mogę obejść się bez wszystkich tych rzeczy, które kuszą ze sklepowych witryn i reklam. Przez cały miesiąc byłam szczęśliwa mimo braku nowych sukienek, butów, torebek, książek, gazet, akcesoriów papierniczych, talerzy, perfum, kolczyków, lakierów do paznokci i wszystkich tych rzeczy, które dotąd po prostu kupowałam, bez większych refleksji i planów. Zakupy z powrotem wskoczyły na swoje miejsce w moim szeregu życiowych przyjemności, zamiast wysuwać się na prowadzenie i niebezpiecznie ciągnąć w stronę zakupoholizmu.

PIERWSZE ZAKUPY


Wszystkie rzeczy, których mi się zachciało w kwietniu, dodawałam do specjalnego folderu. Jeśli jednak sądzicie, że 1 maja rzuciłam się w wir kupowania, to jesteście w błędzie. Pierwszą rzeczą, jaką kupiłam, były bilety lotnicze do Florencji. Żadne kiecki, kremy czy talerze nie uszczęśliwiłyby mnie bardziej niż wpisanie do kalendarza krótkich wakacji. Na pewno muszę zamówić jeszcze nowe filtry do Bobble, bo robi się coraz cieplej i butelka z wodą z powrotem wraca na stałe wyposażenie mojej torebki. Pozostałe rzeczy podzielę na potrzebne i do kupienia ASAP (jak legginsy czy doniczki na balkon) i na chciane (lista życzeń urodzinowych sama się nie zrobi, a wiem, że moi bliscy lubią te podpowiedzi).

WNIOSKI


1. Kupowanie uszczęśliwia na krótko. Bo później coś trzeba zrobić z tymi stertami rzeczy.
2. Sprzątanie i wyrzucanie też mogą uszczęśliwiać, ale kiedy sobie człowiek uświadomi, że wydaje kasę po to, żeby ją potem wyrzucić... To jakoś żal.
3. Warto odkurzać już posiadane umiejętności (origami, szycie). I uczyć się nowych (dzierganie, gotowanie).
4. Zaplanowanie wakacji jest bardziej szczęściotwórcze niż nawet największe zakupy.
5. Planowanie i gotowanie obiadów na cały tydzień oszczędza czas i pieniądze, a dodatkowo relaksuje.
6. Zamówienie czegoś w internecie nie jest nawet w połowie tak przyjemne, jak odebranie tego.



ZAKUPOWY BILANS

21-30 kwietnia

  • ciasto dla siostry (22 kwietnia)
  • obwarzanek na śniadanie w pracy (28 kwietnia)
  • prezent urodzinowy dla Niego (29 kwietnia)
  • ogórki małosolne (30 kwietnia)



Patrząc wstecz na ten miesiąc, mogę powiedzieć, że eksperyment się udał. Nie weszłam w posiadanie żadnych trwałych rzeczy, zweryfikowałam zawartość mojej szafy (okazuje się, że spokojnie można chodzić w 30 rzeczach bez ryzyka bycia uznaną za kloszarda czy konieczności prania wszystkiego w rękach) i wyrobiłam wreszcie nawyk gotowania na zapas. A co najważniejsze - przywróciłam w sobie normalne myślenie, niewiążące przyjemności z posiadaniem. Ha!