19 grudnia 2005

Kolesiostwo


Nie lubię słowa 'koleś'. Większe dreszcze na plecach wywołuje u mnie jedynie 'gostek', na zasadzie niemiłych skojarzeń. On zawsze mówi 'koleś', co doprowadza mnie czasem do ostateczności.

- Nie mów 'koleś' - proszę jękliwie głosem Zbolałego Kurczątka. (Jak wiadomo, działa on świetnie na Prawdziwych Mężczyzn.) - To nieładne słowo.
- Wcale nie.
- Wcale tak. Od 'kolesia' bardzo blisko do 'kola'.
- O, 'kolo' przez gardło mi nie przejdzie! - zaperza się On.

Sięgam do ostatecznego argumentu - hipisi i metale nie cierpią skejtów i dyskomułów.
- Ale 'koleś' jest skejtowski!- wypalam. Cisza. Czekam w napięciu.
- To co? Ja jestem bardzo eklektyczny.