18 grudnia 2005

Przydatne zalety


W moim domu kabel zamontowano prowizorycznie 20 lat temu, więc nawet czasem przerywa, kiedy jest duży wiatr i wtedy trzeba czekać do wiosny - nikt o zdrowych zmysłach nie chciałby mieć telefonu kosztem jednego z członków rodziny, który spadł z dachu. Rozmawiamy przez telefon. Za oknem zawieja, więc telefon trzeszczy. Rozmowa tyczy Jego rzekomych wad.

- Przecież oprócz wad masz też zalety - przekonuję.
- Tak, ale moje zalety są zupełnie nieprzydatne - odpiera On. Najwyraźniej nie chciał dać się pocieszyć.
- Nieprawda - oponuję. - Gdybyś potrafił chodzić po dachu na rękach, jednocześnie gwiżdżąc i robiąc balony z gumy do żucia - to dopiero byłoby nieprzydatne. Chyba że do cyrku.
- To akurat byłoby przydatne. Mógłbym wam wtedy wymienić kabel telefoniczny - jęczy dalej On, przekonany o swojej całkowitej nieprzydatności.
- Nie mógłbyś. Umiałbyś wtedy tylko chodzić po dachu na rękach, jednocześnie... etd.
- Gdybym umiał to wszystko, wymiana kabla byłaby pestką! - wybucha wreszcie On. Po czym zapadło kłopotliwe milczenie.