Szampany mieliśmy dwa - jeden prawdziwy, drugi pseudoszampan produkcji niemieckiej. Z prawdziwym postanowiliśmy poczekać, a trochę po północy (poślizg był...) On zaczął otwierać malutką buteleczkę pseudo, o,2 l.
Zdjął banderolę.
Zamiast drucika był metalowy paseczek - Niemcy myślą o wszystkim.
Po zdjęciu paseczka... oczom naszym ukazała się zakrętka. Jak swego czasu w oranżadach.
On był chyba rozczarowany. Pierwszy szampan w życiu i zakrętka zamiast korka.
Za to kiedy Tata otwierał Prawdziwego Szampana i Prawdziwie Strzeliło, przerażony fajerwerkami pies spojrzał na niego z wyrzutem.
Tak od miski i spode łba...
1 stycznia 2006