W przypływie dobrego humoru wpadliśmy na pomysł, żeby zrobić sobie grzaniec. Nabyliśmy drogą kupna słodkie czerwone wino, pomarańczę, przyprawę, a nawet rodzynki i garnuszek do podgrzania. Niestety, po powrocie do mieszkania okazało się, że brak tam podstawowego sprzętu, a mianowicie korkociągu.
Co w takiej sytuacji zrobił On? Ano wziął do ręki tępy nóż i zaczął mozolnie wydłubywać korek z szyjki butelki. Ostatni etap operacji (przedziurawienie korka i wepchnięcie go do wina) dokonał się przy pomocy mojego - uprzednio dokładnie umytego - pilnika do paznokci.
Nagle PLUSK!
...pilnik wpadł do wina.
Gdyby ktoś był ciekawy, to smakowało w porządku.