Błądzimy po Starówce warszawskiej, szukając jakiejś miłej knajpki na herbatę - knajpki, nie ogródka piwnego.
Scena 1.
Dochodzimy do Rynku Nowego Miasta.
- Co to za miasto! - sarka On. - W Krakowie byśmy już dawno coś znaleźli!
Scena 2.
W drodze powrotnej przywabia nas zapach i muzyka z Samych Fusów (Nowomiejska 10). Wchodzimy. Zamawiamy herbatę i tiramisu.
Scena 3.
Kelner przynosi zamówienie.
- Oto herbata... - prezentuje stawiając naczynia na stole - i tiramisu... tak zwane...
Scena 4.
On idzie zapłacić. Kelner proponuje Mu współudział w zbrodni wepchnięcia kolegi Kelnera Prim do imbryczka na herbatę.
Obsłudze Samych Fusów dziękujemy, obiecujemy powtórkę z rozrywki.
A "tak zwane tiramisu" polecam - przepyszne.
Scena 1.
Dochodzimy do Rynku Nowego Miasta.
- Co to za miasto! - sarka On. - W Krakowie byśmy już dawno coś znaleźli!
Scena 2.
W drodze powrotnej przywabia nas zapach i muzyka z Samych Fusów (Nowomiejska 10). Wchodzimy. Zamawiamy herbatę i tiramisu.
Scena 3.
Kelner przynosi zamówienie.
- Oto herbata... - prezentuje stawiając naczynia na stole - i tiramisu... tak zwane...
Scena 4.
On idzie zapłacić. Kelner proponuje Mu współudział w zbrodni wepchnięcia kolegi Kelnera Prim do imbryczka na herbatę.
Obsłudze Samych Fusów dziękujemy, obiecujemy powtórkę z rozrywki.
A "tak zwane tiramisu" polecam - przepyszne.