Pod nami mieszkają Starsi Państwo z kilkoma kotami.
Starszy Pan codziennie rano śpiewa w łazience, co doskonale słychać w naszym mieszkaniu.
- A Ty wiesz, że jakiś czas temu obudziłam się rano i ten pan PŁAKAŁ? - wyjawiam Mu rewelację.
- Mmm? - mruczy zaspany On.
- Z taką rozpaczą... To było straszne.
- Może Starsza Pani zmarła i płakał po niej? - wysnuwa hipotezę On.
- Nieee... Widziałam ją później. Wracała z jakiegoś wyjazdu. Prędzej płakał po kocie.
- A może to kot zmarł i Starszy Pan nie wiedział, jak jej to powiedzieć?
- No, może.
- Albo może Starsza Pani zmarła i Starszy Pan nie wiedział, jak powiedzieć to kotom?
Na szczęście Starszy Pan znów śpiewa o poranku.
4 marca 2008