Ona - kobieta z przeszłością.
On - mężczyzna po przejściach.
Historia stara jak świat, ale opowiedziana na nowo: dźwiękami. Gitara i fortepian, dwa uzupełniające się temperamenty, uczucie rozkwitające między słowami. Piękna, choć zwyczajna opowieść o miłości, okraszona kilkoma uroczymi niedopowiedzeniami. Do tego muzyka - prosta, ale przejmująca, romantyczna i autentyczna. Solo, jako soundtrack, świetnie się słucha.
Pięknie i przyjemnie spędzone 85 minut, a ja pod koniec oczywiście płakałam.
W trakcie także.
On nie płakał, ale też bardzo Mu się podobało.
Once, Irlandia 2006