Siedzimy w knajpie, ja na Jego kolanach (na Jego życzenie). On miętosi mi brzuch.
- Kochanie, nie miętoś mnie - zauważam łagodnie.
- Miętoszenie jest wliczone w cenę zaręczyn - zauważa Luby Pchły tonem smakosza, miętosząc Pchłę.
- Właśnie! Widziały gały, co brały! - podsumowuje Pchła.
Po chwili:
- Możesz usiąść na drugim kolanie? Jesteś za ciężka... - stęka On.
8 stycznia 2009