7 marca 2009

A wiosna przyszła pieszo...


Przyszła w Jego własnej osobie, z żonkilem w doniczce.

Z powodu wiosny podśpiewywałam sobie w kuchni, przygotowując śniadanie.
- Czemu śpiewasz? - zawołał podejrzliwie On z łazienki.
- Bo mam dobry humor! - odkrzyknęłam wesoło, wrzucając parówki do rondelka.
- Aha. A czemu?
- Bo tak!
- Już miałem nadzieję, że to dlatego, że twój ukochany kupił ci parówki.