1 maja 2009

Jaja tynieckie


Zrobiliśmy sobie z Nim wycieczkę rowerową do Tyńca. W zasadzie pieszo-rowerową, bo w pobliżu opactwa Jego tylne koło sflaczało całkowicie, co zmusiło nas do krótkiego spaceru oraz powrotu autobusem.

- O, zobacz. Jajka benedyktynów! - ucieszył się On, kiedy snuliśmy się po sklepiku z produktami benedyktyńskimi.
- No, jajka. Coś w tym dziwnego?
- Ciekawe, czy to ICH WŁASNE jajka... - szepnął konspiracyjnie On.
- Raczej nie. To przecież zwyczajni benedyktyni, nie sekta skopców.