Krakowskie opactwo benedyktynów w Tyńcu znajduje się w bardzo malowniczym miejscu. Trasa, która do niego prowadzi, także jest niezwykle malownicza. Cała wycieczka osobie o przeciętnej kondycji zajmie jakieś 3 godziny (w obie strony) plus czas spędzony w samym opactwie. Odległość około 12 km (z Ruczaju).
My wybraliśmy dziś trasę wzdłuż Wisły - jest to fragment tzw. Wiślanej Trasy Rowerowej. Mogę spokojnie polecić jazdę tym sposobem, bo choć podróż ulicą Tyniecką jest o jakieś 2 km krótsza, to jazda po wale nadrzecznym obfituje w miłe widoki, a ponadto jest o niebo bezpieczniejsza. Ostrożność trzeba zachować na odcinku końcowym - przed stopniem wodnym Kościuszko skręcamy w ulicę Kolną, która doprowadza nas do dość ruchliwej Tynieckiej.
Samo opactwo jest bardzo przyjemnym miejscem. Warto obejrzeć kościół z barokowym ołtarzem włoskiej roboty oraz amboną projektu pewnego niemieckiego rzeźbiarza. Godne uwagi są dwa lokale gastronomiczne na terenie klasztoru: kawiarnia i restauracja. Polecam także sklepik z produktami benedyktyńskimi, choć odkąd mnisi rozszerzyli swoją działalność na całą Polskę, sklepik w opactwie przestał być taką atrakcją. U stóp wzgórza płynie Wisła, bardzo wąska w tym miejscu, przez co brzeg staje się przyjemnym miejscem na mały piknik (bez grilla!). Jedzenie można umilić opowieścią o Walgierzu Wdałym, który niegdyś ponoć zamieszkiwał te tereny.
My wybraliśmy dziś trasę wzdłuż Wisły - jest to fragment tzw. Wiślanej Trasy Rowerowej. Mogę spokojnie polecić jazdę tym sposobem, bo choć podróż ulicą Tyniecką jest o jakieś 2 km krótsza, to jazda po wale nadrzecznym obfituje w miłe widoki, a ponadto jest o niebo bezpieczniejsza. Ostrożność trzeba zachować na odcinku końcowym - przed stopniem wodnym Kościuszko skręcamy w ulicę Kolną, która doprowadza nas do dość ruchliwej Tynieckiej.
Samo opactwo jest bardzo przyjemnym miejscem. Warto obejrzeć kościół z barokowym ołtarzem włoskiej roboty oraz amboną projektu pewnego niemieckiego rzeźbiarza. Godne uwagi są dwa lokale gastronomiczne na terenie klasztoru: kawiarnia i restauracja. Polecam także sklepik z produktami benedyktyńskimi, choć odkąd mnisi rozszerzyli swoją działalność na całą Polskę, sklepik w opactwie przestał być taką atrakcją. U stóp wzgórza płynie Wisła, bardzo wąska w tym miejscu, przez co brzeg staje się przyjemnym miejscem na mały piknik (bez grilla!). Jedzenie można umilić opowieścią o Walgierzu Wdałym, który niegdyś ponoć zamieszkiwał te tereny.