10 lipca 2009

Łowca: ostatnie starcie


Prolog: po drodze z naszego mieszkania na przystanek jest budka transformatorowa, ozdobiona napisem "ŁOWCY ŻYDOWSKICH NAPLETÓW". Tajemnicą pozostaje, czy autorami wątpliwej ozdoby są sami łowcy, którzy chcieli się popisać (czyli Cracovia), czy może wrogowie łowców (Wisła). Dość, że nazywamy tę trasę "koło domku łowców".

On wrócił wczoraj do domu dość późno (Pchełka już spała). Tuż po wejściu trzasnął drzwiami, aż echo poszło. Podszedł do drzwi balkonowych, kłapiąc klapkami. Zrzucił plastikowe zakończenia parapetów, po obu stronach. Normalnie poltergeist.

- Kochanie, coś Ci spadło w łazience? - spytałam w półśnie, kiedy On wreszcie przyszedł się położyć.
- Nic mi nie spadło. Tylko napletek - rzucił jadowicie On.
- Jak ci spadł, to żaden kłopot... Wołasz łowcę i on ci złowi...
- Jakiego łowcę?
- Łowcę napletków!
- To jakaś kontynuacja "Zegarmistrza światła"..?