5 października 2009

Standardy obsługi


Podczas pobytu w Londynie zgodnie doszliśmy z Nim do wniosku, że między uprzejmością Polaków a Anglików przy obsłudze klienta jest przepaść: Polacy są uprzejmi, bo tak im każą szefowie, bo inaczej wylecą z pracy, bo tak trzeba - a Anglicy po prostu są uprzejmi, bo niby czemu nie.

W miniony weekend odwiedziła mnie Mama i w jej towarzystwie miałam okazję potwierdzić moją teorię. Stało się to w sklepie z rajstopami Znanej Firmy na C mieszczącym się w Galerii Handlowej Przy Dworcu. Wybierałyśmy rajstopy do zestawu promocyjnego 5 w cenie 4, debatując nad kolorami, rozmiarami i preferencjami mojej Siostry, której wtedy nie było z nami.

- Może pomóc z rozmiarkiem? - zagadnęła Mamę sprzedawczyni.
- Nie, dziękuję za pomoc - odpowiedziała Mama.
- Może pomóc dobrać rozmiarek? - usłyszałam z kolei ja.
- Hm, już chyba pani pytała. Nie, dziękuję.
- A to panie są razem? - zdziwiła się sprzedawczyni. Zachowałyśmy pełne godności milczenie, bo czyż odpowiada się na pytanie retoryczne?

- Jak znajdziesz różowe trójki, to mi powiedz - zakomunikowałam Mamie, grzebiąc wśród wieszaczków.
- A to ty trójki? Myślałam, że jej [Siostrze] trójki, a tobie dwójki.
- Nie, dwójki na mnie za krótkie - roześmiałam się mając w pamięci ostatnie przejścia z rajstopami w stylu hiphopowym, czyli krok w kolanach.
- Ja to pani mogę rozciągnąć na kolanku - zaproponowała usłużnie sprzedawczyni, skwapliwie podsłuchująca nas z bezpiecznej odległości. Zazgrzytałyśmy zębami.
- Nie, dziękujemy - odparłyśmy unisono.

- Jednak nie chcę różowych - powiedziałam do Mamy, nie znalazłszy swojego rozmiaru w tym kolorze.
- Ale różowy to taki modny kolor! - powiadomiła nas sprzedawczyni.

Wyszłyśmy.